Do przerwy to Start jest lepszy i bliższy jazdy w finale. Dziś gnieźnianie pokonali w pierwszym meczu półfinałowym Nice 1.LŻ ostrowian 49-40, mając dodatkowo sporego pecha w postaci defektów. Co usłyszeliśmy w parkingu?
Rafael Wojciechowski: Była pana, kamyczek w gaźniku czy tego typu sytuacje. Spowodowało to, że trochę punktów potraciliśmy. Nie będę mówił o ostatnim biegu, gdzie były punkty stracone na dystansie, bo wcześniej Oliver ułańskimi szarżami przechodził z mniej punktowanych pozycji do zwycięstwa, jak chociażby w biegu XIV. Generalnie mogę być zadowolony z postawy całej drużyny. Stanęła na wysokości zadania i przywiozła zwycięstwo. Patrząc jednak z przebiegu meczu, liczyłem, że będzie troszeczkę lepiej. Niestety, defekty pokrzyżowały nam plany. Wierzyłem, że w biegach nominowanych zwiększymy przewagę, ale nie udało się.
Jurica Pavlic: Najlepszym wynikiem byłoby chyba 75:15. Było wiadomo, że ostrowianie postawią się mocno. My daliśmy z siebie wszystko. Walczyliśmy do ostatnich metrów. Najbardziej pokazał to chyba Oli, jak mijał na samej kresce. Cała drużyna zasługuje na duże brawa. Wszyscy dali z siebie maksimum i jest wygrana
Oskar Fajfer (Start): Tor nam w końcu naprawdę pasował i tym razem chylę czoła przed wszystkimi, którzy go przygotowywali. Było widać, że czujemy się na nim dobrze. Wiadomo, że bez startu było ciężko wyprzedzać, ale mimo wszystko wiedzieliśmy jak podążać, by nadrabiać. Szkoda, bo punktów mogło być więcej, ale nie narzekajmy, bo w Ostrowie będzie ciekawie.
Oliver Berntzon (Start): Nie jest źle, choć szkoda, że nie dołożyliśmy czegoś więcej. Czasem te 9 punktów może okazać się dużym handicapem, a czasem niczym, więc na razie ciężko coś powiedzieć. Jeśli w Ostrowie poprawimy wyjścia spod taśmy i zaliczymy kilka dobrych biegów, to jedziemy w finale. Trochę jeszcze czuję kontuzjowaną rękę, szczególnie po meczu, ale kiedy wsiadam na motocykl zupełnie o tym nie myślę.
Aleksandr Loktayev (Ostrovia): Gospodarze odrobili dobrze to zadanie. Zrobili tor pod siebie, na którym praktycznie nie dało się jeździć. Tutaj można było co najwyżej wyjechać na rowerach, albo na czymkolwiek innym, ale nie na motorach żużlowych. Bardzo twardo, bardzo równo, nie było w ogóle ścieżek, które tutaj były wcześniej. Naprawdę Start się postarał.
Radosław Strzelczyk (Prezes Ostrovii): Wynik na pewno niekorzystny dla nas, ale to wynik, który można oczywiście odrobić. Męćzyliśmy się dziś okrutnie i to chyba było widać. Ale te 9 oczek jesteśmy w stanie nadrobić i u siebie na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Mieliśmy trochę szczęścia to się zgadza, ale też potraciliśmy sporo punktów na dystansie. Na pewno zawody były ciekawe i myślę, że za tydzień ostro pojedziemy na własnym obiekcie. A może tak jak rozmawialiśmy w piątek przed meczem, ostatni bieg zadecyduje o wszystkim.
Nikolai Klindt (Ostrovia): Tor był zupełnie inny od tego co zastaliśmy tutaj ostatni raz. Ja bym określił, że czułem się jakbym jeździł w parku maszyn – było tak twardo. Ja rozumiem oczywiście, że gospodarze chcieli nas zaskoczyć i po części się to udało. Nie możemy być zadowoleni, bo sądziłem, że jeśli przegramy to niżej, ale z perspektywy meczu nie możemy też być załamani. Mogło być dużo gorzej. Jesteśmy dobrzy u siebie i nie mam wątpliwości, że pokonamy Gniezno u siebie. Jak wysoko? Nie wiem.
Mariusz Staszewski (trener Ostrovii): Nie wiem czy Start znalazł na nas sposób, bo jesteśmy w połowie zawodów. Za tydzień postaramy się to odrobić, ale uczciwie przyznajmy, że 9 punktów to wcale nie jest mało. Nie będzie łatwo odrobić, ale poczekajmy.
0 komentarzy