Sytuacja w polskim speedway’u robi się coraz bardziej zagmatwana i nerwowa. Wiele wskazuje na to, że jeśli nie zmienią się przepisy o swobodnym przekraczaniu granic, nie zobaczymy w tym roku w Polsce wielu zagranicznych gwiazd. Na 99% także do Gniezna nie przyjadą stranieri! Pierwszy z nich już nam to potwierdził.
Działacze duńscy, szwedzcy i angielscy właśnie zagrali na nosie polskim kolegom. Postawili swoim zawodnikom ultimatum: „nie ma opcji na wyjazd, gdy podpisaliście kontrakty u siebie”. Wszystko komplikują oczywiście zamknięte granice i obowiązek kwarantanny. Teraz już wiadomo, że raczej nie przejdzie pomysł skoszarowania żużlowców, żeby ci mogli według nowych sanitarnych wytycznych wystartować nad Wisłą. Jeśli w ciągu najbliższych tygodni nic w przepisach nie drgnie, do Gniezna nie przyjedzie na pewno obchodzący dziś 22. urodziny Frederik Jakobsen. Dziś Duńczyk potwierdził to naszemu portalowi. – Oczywiście na tym etapie jest jeszcze wiele niewiadomych, ale rzeczywiście przyparto nas do muru. Jeśli nasza duńska liga wystartuje i nie znikną blokady na granicy, to będę miał problem. Ci którzy mają podpisane kontrakty tutaj, nie mogą zgodnie z nowymi wytycznymi jeździć za granicą. Chyba, że rozgrywki zostaną zawieszone, lub się nie odbędą.
Jakobsen specjalnego dylematu gdzie ma startować, nie ma też z jednego powodu. Finansowo bardziej opłaca mu się jeździć w tej chwili u siebie. – Warunki finansowe się zmieniły, ale i tak jestem gotowy na ustępstwa. Naprawdę chcę wystartować w tym roku w Polsce, ale pozostaje mi tylko czekać na decyzje rządu. Ale potwierdzam, że jeśli nic się nie zmieni, to nawet gdybym miał wybór – będę zmuszony wybrać duńską ligę. Dlaczego? 98% moich sponsorów jest z mojego duńskiego otoczenia i tutaj jest sprawa jasna. Czysta ekonomia, a to jest w tej chwili podstawą podejmowania decyzji – tłumaczy Jakobsen.
0 komentarzy