Znów było o czym mówić w parkingu po meczu. Nie dość, że byliśmy świadkami ciekawego widowiska, to dodatkowo „pierwszoplanową” postacią jeszcze przed meczem został Oskar Bober. Junior Motoru „wydmuchał” pół promila i zawody obejrzał z perspektywy trybun. Działacze Koziołków byli w tej kwestii wyjątkowo zgodni i jak mantrę powtarzali – „bez komentarza”. Pozostali byli już dużo bardziej rozmowni, więc jak zwykle mamy dla Was potężną porcję wywiadów.
Robert Lambert (Speed Car Motor Lublin): Całkiem niezłe zawody w moim wykonaniu. Na pewno lepsze niż zaliczyłem tutaj wcześniej. Zazwyczaj się męczę na tak śliskich torach, jak ten w Gnieźnie. Cieszymy się oczywiście z wywalczenia punktu bonusowego, choć przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać ten mecz.
Paweł Miesiąc (Speed Car Motor Lublin): – Zaliczyłem dwa fajne biegi, reszta była taka sobie. Ten tydzień zresztą jest dla nas nie najlepszy. Dziś jechaliśmy osłabieni brakiem juniora, więc wynik i tak nie jest zły. Sama jazda była ciekawa, jedynie temperatura była za wysoka. 5 stopni mniej i byłoby idealnie. Dawaliśmy z siebie tyle ile mogliśmy, ale gospodarze byli lepsi. Zabrakło punktów, które mógł przywieźć Bober, ale to już historia.
Wiktor Lampart (Speed Car Motor Lublin):- To były ciężkie zawody z wielu powodów. Gniezno dziś było lepsze, bo miało atut własnego toru. Przegraliśmy, zdarza się. Ja tutaj jeździłem ostatnio sporo, więc jeździło mi się nieźle. Zrobiłem 7 pkt. ale nie jestem jakoś specjalnie zadowolony, bo stać mnie na lepsze wyniki. Dorzuciłem się do drużyny, ale chcę być jeszcze lepszy.
Dariusz Śledź (trener Speed Car Motor Lublin): Wiedzieliśmy, że jedziemy na trudny teren, więc porażką nie jesteśmy załamani. Ważne, że bonus wieziemy do domu, choć oczywiście zwycięstwo było blisko. Słabszy dzień miał A.Jonsson, ale nawet tacy zawodnicy, mogą mieć gorsze chwile i takie mu się dziś przydarzyły. Nie udało się wygrać, ale to nie skomplikuje nam w żaden sposób sytuacji. O sytuacji Bobera będziemy rozmawiać w klubie i teraz nie chciałbym się wypowiadać. To nie miejsce i czas na komentarze.
Norbert Krakowiak (Car Gwarant Start Gniezno): Ostatnio miałem więcej upadków, niż udanych biegów, ale taki jest sport. Nauka ścigania wymaga upadków, z których wyciągamy wnioski. Dziś jestem zadowolony, bo czułem radość z jazdy, a to jest mój priorytet. Ważne, że wygraliśmy, bo to było celem numer 1. Ja dobrze pojechałem bieg juniorski, później brakowało mi prędkości. Najważniejsze jednak w tym momencie, że cało zakończyłem zawody.
Kim Nilsson (Car Gwarant Start Gniezno): Historia niemal identyczna jak w Pile. Znów miałem problemy w dwóch pierwszych biegach. W pierwszym co prawda miałem niezły start, ale męczyłem się na dystansie. Zrobiliśmy trochę zmian na drugi wyścig i totalnie się pomyliliśmy idąc w przeciwnym kierunku. Motocykl całkowicie padł na dystansie i postanowiliśmy zrobić kolejną rewolucję. To były drastyczne zmiany, które o dziwo zdały rezultat. Byłem szybszy na dystansie i zostawiłem to na resztą część zawodów. Jestem chyba mądrzejszy, co zrobić w kolejnych zawodach.
Mirosław Jabłoński (Car Gwarant Start): Każdy bieg był ważny. Nie ma wyścigów bardziej i mniej ważnych. Na początku zawodów w mojej „wuesce” zakleszczyła się trochę czwórka i nie byłem w stanie jej wrzucić. Potem jednak wszystko wróciło do normy – młotek, przecinak i zaczęło jechać dalej.
Maksymilian Bogdanowicz (Car Gwarant Start): Może nic się nie zagotowało, ale zawsze chcę jechać do końca i zamierzam to dalej czynić. Nie ma co ukrywać, że tym razem przesadziłem. Szkoda mi zwłaszcza biegu szóstego, gdzie śmiało mogłem dowieźć dwójkę. Chciałem jednak zaryzykować i powalczyć o trójeczkę. Wyszło, jak wyszło. Nie jestem zadowolony, bo mogłem wywieźć stąd więcej punktów. Tak się jednak nie stało. Trzeba dalej pracować, nie tylko nad głową, ale również umiejętnościami. Jedziemy dalej.
Adrian Gała (Car Gwarant Start): Wiadomo, że zawsze się chce wygrywać. Dzisiaj zawody nie poszły po mojej myśli. Starałem się robić na trasie wszystko, co mogłem. Mogę być zadowolony z tego, że wiem, iż dałem z siebie sto procent i jechałem dla drużyny najlepiej, jak potrafiłem. Muszę teraz popracować nad momentem startowym. Dziś starty nie wyglądały tak, jak chciałem. Od poniedziałku zabieram się do pracy. Od początku sezonu do teraz starty były moim atutem. Dzisiaj nie mogłem wyjść ze startu. Muszę nad tym popracować, bo na trasie było bardzo szybko. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Najważniejsze, że drużyna wygrała.
Jurica Pavlic (Car Gwarant Start): Na pewno cieszy ten występ. Nie miałem problemu z rywalami, ale ze sprzęgłem. Znów trafiłem na wadliwą serię. W przypadku tej jedynki, kompletnie sprzęgło nie działało i zostałem na starcie. W trakcie biegu regulowałem, ale to niewiele dawało. Każdy dał z siebie wszystko i dzięki każdemu z nas wyszedł taki rezultat.
Rafael Wojciechowski (menadżer Car Gwarant Startu Gniezno): Zawsze można twierdzić, że można było wygrać wyżej. Prawda jest taka, że mamy dwa punkty. To był plan na dzisiejsze spotkanie. Jeśli nadarzyłaby się sytuacja, to byśmy skorzystali z tego i walczyli o wyższe zwycięstwo. Pouciekały nam punkty, szczególnie na początku spotkania. Chodzi o defekt i upadek na punktowanych pozycjach. To nas trochę wybiło z rytmu. Później nieco się pogubiliśmy, ale w odpowiednim momencie wróciliśmy na właściwe tory. Przed ostatnim wyścigiem ciśnienie już zeszło. Oliver Berntzon zmienił motocykl. Gdybym wiedział wcześniej, to chyba nie dałbym mu pierwszego pola (śmiech). Zapytał się jednak, czy mamy wygrany mecz. Wkład całej drużyny oceniam pozytywnie. Szkoda błędów Maksa. To jednak młody zawodnik i on się jeszcze uczy.
Klaudiusz Sytek (Aforti, sponsor Startu): Bardzo fajne zawody. Ja w takich chwilach wolałbym siedzieć na „10” z najbardziej zagorzałymi kibicami. Znam ten klimat (śmiech). Zawodnicy nie odpuszczali i należą się im słowa uznania. Szacunek także dla naszych juniorów, którzy są pod naszymi skrzydłami i jeżdżą w barwach Aforti. Start ma rewelacyjny sezon i mimo, że jestem urodzonym optymistą, to nie liczyłem, że będzie aż tak dobrze. Ligę mogliśmy zakończyć nawet na 1 miejscu – kto w to wierzył?
0 komentarzy