Car Gwarant Start zakończył sezon 2018. ROW Rybnik okazał się zbyt wysoką przeszkodą w półfinale Nice 1.Ligi, choć jeszcze do połowy dzisiejszego rewanżowego meczu to gnieźnianie byli w finale rozgrywek. Relację ze spotkania znajdziecie TUTAJ, a oto pierwsze wypowiedzi po spotkaniu:

Rafael Wojciechowski (menadżer Car Gwarant Start Gniezno) – Na początku chciałbym pogratulować gospodarzom awansu do finału. Byli lepsi dzisiaj. Powiedziałem, że przyjechaliśmy tutaj walczyć i dziś możemy wyjechać stąd z podniesioną głową, bo do 10 biegu napędziliśmy im niezłego stracha. Czegoś zabrakło nam w końcówce, ale gospodarze jechali u siebie i wykorzystali atut własnego toru.

Marcin Nowak (Car Gwarant Start Gniezno) – Przyłączam się do gratulacji dla gospodarzy, którzy świetnie jechali, chociaż kibicom mecz na pewno mógł się podobać. Dopiero teraz patrzę w program i widzę, że do 10 biegu był mecz „na styku”. Za to myślę ludzie kochają ten sport. Bylismy przed meczem skazywani na pożarcie, a pokazalismy pazur, z czego się cieszę.

Jarosław Dymek (kierownik ROW Rybnik) – Ulga, nie ma co mówić. Teraz mamy nad czym myśleć, bo to nie będzie przelewek w finale. Plan w połowie zrealizowaliśmy, teraz musimy zrobić jeszcze jeden. Szkoda, że tor nie wyszedł nam taki jaki chcieliśmy, ale tutaj siły wyższe zadecydowały. Gniezno przygotowywało się na przyczepne warunki, a tutaj było twardo. Zonk! Dziękuję gościom za emocje, fajnie to wyszło, ale teraz podpisujemy protokół i skupiamy się na tym co za tydzień.

Kacper Woryna (ROW Rybnik) – Cały tydzień przygotowywaliśmy tor pod siebie i nagle przychodzi mecz i od pierwszego biegu, nie mamy tego atutu. Dziękujemy panu sędziemu i komisarzom. A wynik na pewno cieszy, robota jest wykonana, teraz trzeba patrzeć w przyszłość i skupić się na kolejnej robocie.

Krzysztof Mrozek (prezes ROW Rybnik) – Gdyby tor był taki, jak chcieliśmy wygralibyśmy tutaj spokojnie. Trochę niefajnie, że my nie wnosiliśmy pretensji w Gnieźnie, a były koleiny na 15cm, a tutaj oni chodzą wokół toru 15 razy wskazując na różne rzeczy. Historia. Cieszymy się z awansu i czekamy na finał