Z dużej chmury spadł zaledwie przelotny deszczyk. Szum jaki wytworzył się wokół „gości” w Ekstralidze okazał się krótki i na wyrost. Jak właśnie ustaliliśmy, żaden z gnieźnian prawdopodobnie nie wystąpi na torach najlepszej ligi świata. Chyba, że koronawirus będzie siał spustoszenie.
PGE Ekstraliga dała klubom zielone światło na instytucję „gościa”. Przepis miał ułatwić klubom załatanie dziur, gdyby te nie dogadały się ze swoimi obcokrajowcami. Na razie jedynym, który ma szansę w niej się pojawić jest Grzegorz Walasek. Zawodnik ostrowskiej Arged Malesy podpisał już kontrakt z Falubazem Zielona Góra i póki co jest rodzynkiem w tej kategorii. Na celownik, o czym informowaliśmy kilkanaście dni temu, poszli też gnieźnianie. – Skłamałbym gdybym powiedział, że nikt się ze mną nie kontaktował. Jest sporo telefonów z różnych klubów i widać, że chcą się już dziś zabezpieczyć na wypadek problemów ze swoimi obcokrajowcami.– mówił nam Oskar Fajfer. Podobnie sytuacja wyglądała z Adrianem Gałą. Jak potwierdził nam „Henioo” wszystko jest już w zasadzie historią. – Na początku, gdy zawodnicy negocjowali swoje kontrakty zapytań trochę było. Ja oczywiście byłem zainteresowany, bo to dla mnie okazja pokazania się i chętnie bym z niej skorzystał. Ale przypuszczałem, że i tak wszyscy się dogadają, więc temat ucichnie. Tak też się stało. Wszystko oczywiście jeszcze może się zmienić w sytuacjach nieprzewidywalnych jak np. kontuzje, czy zakażenie koronawirusem. Nikomu oczywiście tego nie życzę, ale to jest tylko sport.
Z jakimi klubami Adrian Gała rozmawiał? Zawodnik nie chce w tej chwili ujawniać, bo jak mówi temat jest na razie nieaktualny. – Nie ma sensu teraz o tym mówić. Żałuję też z tego powodu, że Ekstraliga wyjedzie szybciej na tor i to była okazja, by już trenować. Normalnie o tej porze roku byłem już po wielu imprezach i pozostają mi tylko treningi „na sucho”. Nie umiem usiedzieć tak długo bezczynnie na kanapie oczekując na sezon, więc to nie jest łatwe. Ale też nie oglądam za dużo telewizji, aby nie zwariować w tym natłoku informacji dotyczących epidemii. Codziennie trenuję po 2-3 godziny i w spokoju czekam. Uspokoję kibiców, że o moją formę mogą być pewni. Martwi mnie tylko, że jazdy będzie mniej.
Ból głowy gnieźnianinowi przyprawiają też zamknięte granice. Ma on podpisane kontrakty w pięciu innych ośrodkach i nie wiadomo w ilu z nich będzie mógł się pokazać. – Liga niemiecka jest już zamkniętym tematem. Mają ruszyć Czechy, a Szwedzi i Duńczycy czekają na decyzje rządu. Z kolei w Rosji epidemia dopiero się rozkręca, więc może być ciężko aby tam wystartować. Zainwestowałem mnóstwo pieniędzy w sprzęt, wiem czego mi brakowało, więc przygotowaliśmy się we wszystko co potrzebne. Na razie stoi więc w warsztacie i się ładnie błyszczy – kończy zawodnik Startu.
0 komentarzy