Brady Kurtz mógł odpuścić ostatni bieg meczu z ROW-em Rybnik. Sugeruje to szef łódzkiego klubu Witold Skrzydlewski, który rozstał się z Australijczykiem kilka miesięcy temu. Gdyby tak rzeczywiście było, mamy tu wątek, który dotyczy Startu Gniezno.
– Poszedł do klubu, który ledwo się uratował i nie wiem, czy w tym ratowaniu zawodnik temu klubowi nie pomógł – sugeruje w rozmowie z bestspeedway.tv Witold Skrzydlewski, najważniejsza postać w łódzkim klubie. Uważa, że w niezwykle istotnym (także dla Startu) meczu, doszło do podejrzanej sytuacji. – On miał w poprzednim sezonie czwartą, czy piątą średnią, a ten ostatni skończył na czternastym. I poszedł do klubu, który ledwo się uratował i nie wiem, czy w tym ratowaniu zawodnik temu klubowi nie pomógł – twierdzi Skrzydlewski.
Mecz o który mowa przypomnijmy, zakończył się wygraną ROW-u 47-43, choć Kurtz, który przegrał ostatni wyścig, zdobył w nim… 15 punktów! Wynik był kluczowy dla Startu, bo dzięki takiemu scenariuszowi, to rybniczanie uratowali ligowy byt, a spadł do 2.ligi Start. – Pan Skrzydlewski od dawna jest kontrowersyjny, ale to są słowa na pograniczu dobrego smaku. Nie wyartykułował zarzutu wprost, ale Kurtz ma w mojej ocenie podstawy do wytoczenia procesu panu prezesowi. Sugerowanie, że były jakieś nieprawidłowości, że zawodnik pomógł rywalowi, to są poważne sprawy – dodaje w rozmowie z Interią prawnik, Jerzy Synowiec. Brady Kurtz przypomnijmy, od nowego sezonu będzie reprezentował barwy ROW-u Rybnik.
fot. Orzeł Łódź
0 komentarzy