Szanowni Czytelnicy! Z tego miejsca chciałbym się z Wami pożegnać. Dziś definitywnie kończę moją współpracę z portalem SportoweGniezno.pl. Czas spędzony w tej redakcji będę oceniać pozytywnie, a serwis zawsze będę wspominał z sentymentem.
Profesja dziennikarza jest trudna. Bardzo trudna. Podczas działalności w portalu SportoweGniezno.pl starałem się jednak robić wszystko, byście otrzymywali możliwie jak najlepsze i jak najrzetelniejsze materiały. Perfekcyjny nie byłem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale z tej prawie trzyletniej misji wyciągnąłem ogrom wniosków, które na pewno zaprocentują.
Starałem się podejmować tematy ważne z perspektywy społecznej lokalności. Próbowałem Was aktywizować i wprowadzać różne dodatkowe inicjatywy, jak „Aktywne wakacje z portalem SportoweGniezno.pl” czy „Typer Gnieźnieńskiego Sportu”. Były wzloty, były też upadki. Otrzymywałem wiele pochwał, jak i cierpkich słów. Wszystko przyjmowałem z pokorą, czasem pytając samego siebie, czy jest sens się z tym wszystkim „kopać”.
Wierzę, że zrobiłem dużo dobrego. Że dołożyłem cegiełkę do rozwoju gnieźnieńskiego sportu w przestrzeni internetowej. Dziś jednak czuję, że czas tę misję zakończyć. Powodów jest wiele. Nie chciałbym o nich opowiadać publicznie. Jestem jednak przekonany, że to jedyna słuszna decyzja.
Co dalej? Oczywiście zamierzam rozwijać się zawodowo. Nie zamierzam też w zupełności porzucać gnieźnieńskiego sportu. Zostaję przy prowadzeniu magazynu „na żywo”, który zyska nowe oblicze – „Sportowej Gadki”. To mój autorski projekt, dlatego też bardzo mi zależy na tym, by dalej go pielęgnować i rozwijać. Szykuję też jeszcze jedną inicjatywę, która obejmie swoim zasięgiem przede wszystkim gnieźnieński sport. Nie będzie to jednak konkurencja dla portalu SportoweGniezno.pl, a swego rodzaju moje miejsce w internecie.
Moment rozstania nie jest dla mnie łatwy. Do tej decyzji dojrzewałem jednak od dłuższego czasu i dziś czuję, że osiągnąłem poziom pozwalający powiedzieć: „do widzenia”. Podczas sprawowania funkcji redaktora w tym serwisie poznałem wiele osób. Z wieloma często się nie zgadzałem. Ale darzyłem je szacunkiem. Niestety, ten szacunek nie zawsze przychodził z drugiej strony…
Dziś już wiem, jak trudne jest dziennikarstwo w wymiarze lokalnym. W naszym „grajdole” każdy zna się z każdym i niejednokrotnie odczuwałem próby wywierania nacisków. Zawsze jednak je odpychałem i pisałem tak, jak jest, a nie tak, jak ktoś chce, by było. Często dostawałem za to „po uszach”, ale już o tym zapominam. Nigdy zresztą za bardzo się tym nie przejmowałem. Cieszę się, że mogłem realizować tę misję w zgodzie z samym sobą.
Dziękuję, że byliście ze mną!
Do usłyszenia, do zobaczenia, do „spisania”!
Ze sportowym pozdrowieniem,
Mateusz Domański
0 komentarzy