W sobotę Lider Swarzędz pokonał Szczypiorniaka Gniezno 35:20. Po meczu radości z postawy swoich podopiecznych nie krył Zbigniew Stachowiak, trener swarzędzan. Co ciekawe, przy okazji pojedynku z „Wilkami”, był on również bramkarzem Lidera i imponował kapitalnymi paradami! Poniżej prezentujemy krótki wywiad z grającym szkoleniowcem.
Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: Panie trenerze, można powiedzieć, że przejechaliście po liderze ligowej tabeli. Rezultat 35:20 mówi sam za siebie.
Zbigniew Stachowiak, trener i bramkarz Lidera Swarzędz: Chłopacy zagrali bardzo dobrze w obronie i to na pewno powoduje, że już od trzech meczów tracimy mało bramek. Można z tego wyprowadzać kontry, a także rozegrać dobry atak. Skuteczność w ataku mieliśmy bardzo dobrą, podobnie jak obronę. Wszystko się złożyło na to, że można tak grać. Zespół, który chciałby awansować do drugiej ligi, teraz wie, w którym miejscu stoi.
Z tego co wiem, dziś nie mogliście korzystać z usług swojego pierwszego bramkarza…
– Zdarza się i tak. Sport jest jednak taki, że ten, kto jest lepszy stoi w bramce.
Zaprezentował pan świetną formę. Chyba może być pan zadowolony z tego występu.
– Pewnych rzeczy się nie zapomina, nawet po kilku latach. Od półtorej miesiąca normalnie trenuję z chłopakami. Widać, że rywale coś tam we mnie rzucają.
Przed meczem miały miejsce małe kontrowersje. Zgłosiliście termin meczu osiem dni wcześniej, a należy to uczynić z dziesięciodniowym wyprzedzeniem. Może pan się do tego odnieść?
– Oczywiście. Za późno wysłałem informację o terminie, bo czekaliśmy, aż zostanie nam udostępniona hala. Wyszła ta godzina, a nie inna. Nie ma jednak problemu, niech Wielkopolski Związek Piłki Ręcznej mnie ukarze za to, że się spóźniłem. Dzisiaj na boisku chłopacy super walczyli, bo Gniezno coś zaczęło kombinować. Kary, nie kary, nie wiadomo co jeszcze, żeby termin był inny. Jest taka sytuacja, że w każdych zawodach, obojętnie czy to I czy II, czy nasza liga, jest wyznaczony tylko terminarz. Godzinę wyznacza gospodarz. Faktycznie, na dziesięć dni wcześniej, ja wysłałem później. Za to mogę zostać ukarany.
Mówi pan, że gnieźnianie kombinowali. Ja bym to zinterpretował tak, że chcieli, by wszystko przebiegało zgodnie z regulaminem…
– Ale, ale oni nie wiedzieli, o której będzie mecz. Ja wysłałem im zawiadomienie, że będzie godzina 11:30. To, że wcześniej, przed ligą, były ustalenia, że odbędzie się on o godzinie 17:30, nie miało znaczenia. Najważniejsze jest wysłanie zawiadomienia o meczu.
0 komentarzy