Po porażce w Łodzi z tamtejszym ChKS PŁ nikt ze sztabu szkoleniowego MKSu Gniezno nie wracał do Pierwszej Stolicy zadowolony. O tym, dlaczego gnieźnianki nie zaliczyły dobrego występu, opowiedział nam ich trener, Roman Solarek.
Patryk Chyła, sportowegniezno.pl: Po wyniku można sądzić, że nie jest pan zadowolony z wyniku, prawda?
Roman Solarek, trener MKS PR Urbis Gniezno: No niezbyt. Tragedia po prostu. Wynik mówi sam za siebie.
PC: Czego zabrakło?
RS: Przede wszystkim skuteczności. Szczególnie w pierwszej połowie, gdzie rzuciliśmy tylko dwa razy z ataku pozycyjnego. Tylko jedną bramkę rzuciła nasza najlepsza strzelczyni, Asia Różańska, ale nie ma sensu winić nikogo osobno, to cały zespół zagrał słabo.
PC: Źle weszliście w ten mecz?
RS: Tak, na pewno. Od początku nic nie trybiło. Graliśmy wolno, bez polotu. W obronie mimo, że wiedzieliśmy jak gra Łódź, popełnialiśmy szkolne błędy. Bramek nie straciliśmy dużo – na ogół tracąc 24 bramki wygrywa się mecze. To my nie rzuciliśmy prawie dziesięciu „setek”. Mieliśmy kilkanaście strat. Wiele błędów własnych, podania, chwyty…
PC: Czyli przygotowanie taktyczne było dobre, a zaważyły błędy indywidualne?
RS: Błędy i niska skuteczność. Najniższa od dawna. Wiele rzutów trafiło w bramkarkę, a także przeleciało zarówno obok bramkarki, jak i samej bramki. Wyprowadzaliśmy kontrataki, ale nie wszystkie kończyły się zdobyciem bramek.
PC: Nad czym będziecie pracować na treningach po tym spotkaniu?
RS: Nad tym co zawsze. Wprawdzie w pierwszej połowie obrona nie funkcjonowała tak jak powinna, ale w drugiej wróciła do normy. Zdecydowanie chcemy być bardziej skuteczni w następnym spotkaniu. Zobaczymy, jak to się potoczy na parkiecie.
0 komentarzy