MKS URBIS Gniezno nie dał rady dziś faworyzowanemu KPR Kobierzyce. Miał momenty bardzo dobrej gry, wygrało jednak doświadczenie i bardziej wyrównany skład.
Mecz zaczął się koszmarnie dla gospodyń, bo Kobierzyce były od pierwszych minut w rzutowym transie. Korzystały z niemal każdej nadarzającej się okazji na zdobycie bramki i po 10. minutach było 4-9. Robert Popek musiał szybko reagować, zmobilizował swoją ekipę na tyle skutecznie, że po chwili było już tylko 9-10.
MKS szybko uwierzył, że rywalki też popełniają błędy, uwierzyły też trybuny, które jeszcze bardziej żywiołowo zaczęły dopingować i kobierzycanki zatrzymały się. Po 25. minutach był remis 12-12, do przerwy KPR minimalnie prowadził 16-15. Szkoda na pewno straconych szans przy rzutach karnych, których dwukrotnie nie wykorzystaliśmy.
Poczatek drugiej połowy był trochę kopią tego co zobaczyliśmy od pierwszych minut. KPR odrobił w przerwie lekcję, znów skuteczniej przedzierał się przez nasze szyki obronne i w 40.minucie bylo 21-26. Gnieźnianki szarpnęły jeszcze, w kolejnych minutach zniwelowały stratę do trzech bramek, ale nie były w stanie złamać bardziej rywalek. Gdy w końcowych fragmentach zmęczenie zaczęło dawać się we znaki, a liczba naszych błędów zaczęła rosnąć, KPR tej szansy już nie wypuścił. Wygrał różnicą, która nie oddaje do końca przebiegu meczu. – Nic się nie stało – skandowali na koniec kibice, którzy dziś znów szczelnie wypełnili halę.
MKS URBIS Gniezno – KPR Gminy Kobierzyce 28-35 (15-16)
0 komentarzy