Być może za trzy tygodnie Mieszko będzie mieć nowy zarząd. Dotychczasowy złożył dymisję kilka dni temu, po serii niefortunnych wydarzeń. Co o tym zadecydowało i co stanie się w najbliższej przyszłości? O tym wszystkim rozmawialiśmy dziś z Markiem Lisieckim, członkiem zarządu klubu.
Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl: Serial z kibicami w tle i działaczami Mieszka pod tytułem „Zarząd musi odejść” w końcu znalazł swój finał. Co o tym zadecydowało?
Marek Lisiecki/Mieszko Gniezno: Myślę, że ostatnie wydarzenia związane ze słabymi wynikami drużyny, spory szum w mediach, czy w końcu ostatnie wydarzenia z młodą drużyną Mieszka, która nie pojechała na mecz przelało czarę goryczy. Postanowiliśmy więc solidarnie złożyć dymisję. Przyjdzie nowy zarząd, nowi ludzie, oczyści się klimat wokół klubu, bo wszyscy są już zmęczeni tą sytuacją.
Pan powinien być najmniej, bo wszedł pan do zarządu niedawno
Tak, ale postanowiłem solidarnie uczynić to samo z całym zarządem
Jakie ma pan zatem wnioski po tym krótkim okresie funkcjonowania w ramach zarządu?
Najważniejszy to złe procesy komunikacyjne. W całym klubie. Były konflikty, jeden na drugiego się obrażał i choć one wszędzie się zdarzają, to tutaj to poszło w złym kierunku
Udało się zatem coś tutaj usprawnić?
Tak uważam. Chociaż najważniejszą kwestią jest „wyprostowanie” finansów, ich nadzorowanie i zredukowanie zadłużenia. W tej chwili faktury regulujemy na bieżąco i mamy jeszcze ostatnie drobne zaległości, ale to już nie jest żaden problem dla klubu. Wynagrodzenia dla trenerów, transport, ubezpieczenia, to wszystko jest regulowane na bieżąco. W czerwcu jeszcze tego nie było i cieszę się, że udało się w krótkim czasie to naprawić.
Znaczy, że nikt nie panował ile ma w kasie i na co może wydać?
Nie wiem czy nie panował. Na pewno nie było dobrego nadzoru. Mam tutaj na myśli np. ściągalność składek Akademii. Trenerzy sami podejmowali decyzje kogo zwolnić ze składek, a kogo nie i tych przyczyn było sporo. One nie były niestety dokumentowane. Dziś to jest w pełni uregulowane. Ale to nie wszystko. Rozdmuchane były też koszty funkcjonowania, ale nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie o wszystkim powinno się mówić publicznie. Przynajmniej na razie.
Mieszko miał mieć jeszcze niedawno potężne długi. Dziś ich nie ma?
Sytuacja wygląda dużo lepiej. Teraz wartości zadłużenia są tzw. akceptowalne. Każdy klub je ma i nawet największe kluby jak Legia, borykają się z tym problemem. Na dziś jestem pewien, że do czerwca 2021 wyjdziemy na zero. Pozyskujemy środki zewnętrzne, które pozwolą na spłatę pozostałego zadłużenia. Wszystko jest w tej chwili pod kontrolą, proszę mi wierzyć.
Środki zewnętrzne? Jakie i skąd? W czasie pandemii to w ogóle brzmi jak pobożne życzenie
Nie jest o nie łatwo, tu się zgadzam, ale wykorzystuję swoje znajomości jak mogę. Są firmy, które niekoniecznie chcą reklamy, a zależy im na piłce w naszym mieście.
Mieszko miał wzloty i upadki, ale ta sytuacja jest wyjątkowo trudna. Fatalne wyniki, konflikt z kibicami, pustki w kasie, gorzej być nie może. Dlatego nowych partnerów w klubie trzeba raczej nosić na rękach.
Ale było już gorzej. 2005, 2006 rok to były naprawdę trudne lata. Prezesa w ogóle nie było w klubie, pieniędzy nie było na nic. To był jeden wielki dramat. Klub funkcjonował w jednym małym pomieszczeniu w starym hotelu. To był trudny okres, a porównywanie tego do dzisiejszej sytuacji nie ma sensu. Mamy Covid, zaszwankowała komunikacja z trenerami i problemy zaczęły narastać. Uważam, że za każdym takim problemem często staje właśnie zła komunikacja. Dziś mogę śmiało powiedzieć jest ona na innym poziomie.
Czy pana zdaniem nie powinno szybciej skierować ten okręt do portu? Długo dryfował
Trudno mi na gorąco teraz osądzać to w ten sposób. Lepiej lub gorzej to wszystko jakoś działało. Każdy klub ma swoje problemy i ja je znam jeszcze z czasów, gdy byłem prezesem KS Gniezno. Też wtedy mieliśmy problemy i było co prawda łatwiej i szybciej się porozumieć, ale nie wiem, czy tutaj największego spustoszenia nie dołożyła pandemia. Na każdą katastrofę składa się wiele elementów i tak było tutaj.
A czy dalej obstajecie przy swoim, że młodzi piłkarze Mieszka rozwijają się, dostając srogie lanie w każdym niemal meczu?
W mojej ocenie po rozmowach z trenerami, uważam że rozwijają się. To widać z meczu na mecz. Wyniki na razie za tym nie przemawiają, ale poczekajmy. Nam brakuje 3-4 doświadczonych zawodników i sytuacja będzie inna. Podjęliśmy już jak wspominałem rozmowy z naszymi wychowankami grającymi w innych klubach i pytanie czy uda nam się dojść z nimi do porozumienia już niedługo, czy dopiero po zakończeniu sezonu. Ale szanse na to są spore.
Rodzice dzieci z Akademii liczą na konstruktywną rozmowę z przedstawicielami klubu. Dojdzie do niej?
Tak, z tym że oczekiwania rodziców są różne i to trzeba wiedzieć. Jeden rodzic przyprowadza dziecko po to by poruszało się i aktywnie spędziło czas, inni mają nadzieję, że ich pociechy będą drugim Lewandowskim. Dlatego tych rozbieżności jest dużo i to jest problem. Nie dogodzimy wszystkim i ja to teraz tak widzę. Do tego dochodzą sytuacje, które nie powinny być miejsca, jak podważanie kompetencji trenerów. My pracujemy na twardych materiałach z certyfikacji, ale jako klub rozmawiamy też z innymi ośrodkami na temat szkoleń, jak choćby z Lechem Poznań.
Wróćmy do spraw dotyczących odwołania zarządu. Jak w tej chwili wyglądać będzie cała procedura?
27 października to data, kiedy planujemy zwołanie walnego zgromadzenia członków. Tym zajmuje się już komisja rewizyjna. Nowy zarząd poznamy od razu. Taką mam nadzieję
Będzie komu do niego wejść? Kibice proszą, aby były to kompetentne osoby
Znajdzie się w nim każdy, kto będzie chciał działać dla dobra klubu. Nie muszą to być osoby znające się od razu na piłce. Zarząd ma znać się na zarządzaniu i biznesie. Najlepiej aby były to osoby zdolne do pozyskiwania partnerów dla klubu.Przykład mamy choćby w Lechu, gdzie pan Rutkowski prowadzi Kolejorza jak firmę. Sam się nie zna, ale ma osoby, które się na tym znają. Podobnie pan Filipiak z Cracovii. Finanse to jest podstawa.
Czyli furtkę otwieracie dla każdego?
Dokładnie. Mam nadzieję, że pojawią się ciekawe osoby. To jest na razie świeża sprawa i poczekajmy chwilę
Furtka stoi otworem nawet dla byłych działaczy, jak choćby Jacek Owczarzak?
Nikt nie zamyka się na Jacka, bo wiemy, że to jest wielki sympatyk klubu i jego stary prezes. Paradoksalnie to te złe rzeczy zaczęły się dziać po jego odejściu. Zapraszamy każdego.
A pan odchodzi definitywnie z klubu?
Niekoniecznie. Nie miałbym nic przeciwko, aby kontynuować to co się rozpoczęło i prowadzić ta misję tak, aby znów nie wymknęło się spod kontroli. Każdy tu oczywiście może mieć własne zdanie, ja jednak uważam, że wiele dobrego udało się zrobić. Zresztą odbudowałem też zaufanie trenerów.
A może widziałby się pan na fotelu prezesa?
Nie wiem co się wydarzy. Nie mówię nie.
Dziękuję za rozmowę
0 komentarzy