Ambitny ma plan nowy trener Mieszka. Chciałby sezon zakończyć na wysokim miejscu. – Z tygodnia na tydzień nie zdziałam tutaj cudów – słyszymy mimo to.
Mieszko zawodzi póki co na całej linii, okupując odległe miejsce w tabeli. Nową „miotłą” jest Kamil Szulc, który widzi klub w zupełnie innym miejscu niż obecnie. W piłce seniorskiej nie funkcjonował do tej pory, przez 14 lat pracował w Akademii Warty Poznań, brał udział też w kilku projektach PZPN dla młodych graczy. Teraz ma być lekiem na problemy biało-niebieskich.
Jak mówi, nie po to zdecydował się na pierwszy krok w seniorską piłkę, by poleć od razu na starcie. – Pod względem ogólnych możliwości, infrastruktury i organizacji, w Gnieźnie są olbrzymie możliwości. To jest wystarczający argument, by coś zrobić z piłką w tym mieście. To jest odważny krok w mojej karierze, przyznaję, ale lubię takie wyzwania – słyszymy.
Nowy trener Mieszka nie wyobraża sobie, by klub z 50-letnią tradycją dziś bił się o utrzymanie. Wierzy, że tchnie w drużynę ducha walki. – To musi być pewien proces. Ja z tygodnia na tydzień nie zdziałam tutaj cudów. Zawodnicy przede wszystkim muszą uwierzyć, w to co ja oferuję. Uważam, że potrzeba jeszcze chwilę czasu, by to nabrało koloru. Co chcę zaoferować? Pod względem funkcjonowania jako zespół, na pewno zbiór zachowań, które pozwolą nam grać i kreować sytuacje. Namiastkę tego widziałem, ale tylko namiastkę. Często gołym okiem to my jesteśmy lepsi boiskowy od rywala, ale przegrywamy. Defensywa jest do poprawy, skuteczność jest też wielką zmorą, więc są to dwie kluczowe sprawy. Marzy mi się górna połówka, dla mnie pierwsza szóstka jest realna na wiosnę.
0 komentarzy