MKS dopisał do tabeli Superligi kolejny komplet punktów. Dziś przed własną publicznością pokonał Galiczankę Lwów 28-21 (14-10)
Gospodynie prowadziły w tym meczu od pierwszej, do ostatniej minuty. Zaczęło się od wyrównanej wymiany ciosów i remisu po 13.inutach 5-5, jednak wszystko zmienił czas wzięty przez trenera Galiczanki, Vitalia Andronova. Przyjezdne stanęły w ataku, gnieźnianki rzuciły w siedem minut pięć goli i objęły solidne prowadzenie. Do przerwy żadna z drużyn nie zaliczyła już znaczącej serii i do szatni obie ekipy zeszły przy wyniku 14-10 dla MKS.
Po wznowieniu żółto-czarne ponownie doszły do głosu i do 43.minuty trafiły sześciokrotnie. Galiczanka znów wpadła w spore kłopoty, mając problem, albo z naszą defensywą, albo ze skutecznym wykańczaniem akcji. Efekt? 20-12 na tablicy wyników. W tym momencie wiadomo już było, że tylko niesamowity splot pechowych okoliczności, mógł odebrać zwycięstwo gospodyniom.
Lwowianki mimo to nie powiedziały ostatniego słowa i na 10.minut przed końcem rzuciły cztery bramki z rzędu. Roman Popek musiał mieć powody do obaw, bo w tym sezonie przerabiał już podobny scenariusz, chociażby w meczu ze Szczypiorno Kalisz. W nim też gnieźnianki wysoko prowadziły i w mgnieniu oka traciły przewagę. Tutaj na szczęście scenariusz się nie powtórzył, bo serię przerwały najpierw NIkola Szczepanik, a po chwili Lipok i zrobiło się spokojniej. Ostatecznie MKS wygrał z Galiczanką 28-21. Zwycięstwo jeszcze bardziej umacnia gnieźnianki na 4.miejscu w tabeli.
0 komentarzy