Jeśli miał być jednym z liderów Startu, to jeszcze będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość. Kevin Woelbert zaliczył wczoraj koszmarny występ na inaugurację KLŻ, za jedno należy mu się mimo to szacunek. Nie chował się w parku maszyn unikając trudnych pytań i uczciwie przyznał się do swojej porażki. Zrobił to dodatkowo w wyjątkowo barwny i dosadny sposób.
Niemiec zakontraktowany w miejsce Pickeringa, nie zrobił wczoraj różnicy w swoim pierwszy spotkaniu w barwach Startu. W każdym elemencie żużlowego rzemiosła zawiódł, dodatkowo sam sprowokował sobie problemy, dwukrotnie dając sędziemu powód do interwencji i ostatecznie wykluczenia. – Trzy biegi, w tym jedno wykluczenie, mogę tylko przeprosić za swój występ – mówił nam tuż po zakończeniu meczu. – To był koszmarny mecz, ale podobny miałem już dzień wcześniej w turnieju w Gdańsku. Na razie motocykle nie idą zupełnie spod taśmy, nie mają prędkości, problem jest więc poważny. Robiliśmy dużo, zmienialiśmy kompletnie ustawienia, ale ciągle ten tor jest dla mnie małą zagadką. Miałem wprawdzie kilka treningów, ale dalej nie byłem w stanie wszystkiego naprawić ot tak. Najważniejszy jest dziś start i tak jak mój refleks jest OK, tak silniki dziś nie pozwalały mi na nic. To jest absolutnie kluczowe w żużlu – idealne ustawienia. Jeśli ich nie ma, tylko najlepsi na świecie będą mogli coś wyczarować. Nie byłem w stanie nikogo ścigać, próbować coś zmienić na trasie, co tylko potwierdza, że musimy coś zadziałać. Byłem jak taki bujający się jacht, a nie ścigacz. Jestem bardzo zły, bo zimą poczyniliśmy spore inwestycje, ale one nie zawsze działają tak, jak byśmy sobie wymarzyli. Na szczęście jest teraz trochę przerwy i czasu, aby dokonać korekt. Na pewno nie usiądę teraz w domu i będę płakał, bo trzeba działać i to od razu.
Kevin Woelbert ma świadomość, że zawiódł nie tylko działaczy, kolegów z drużyny, ale i kibiców, którzy bardzo na niego liczyli. – Raz jeszcze chciałbym przeprosić miejscowych kibiców, których dziś sporo przyszło. Super, że wygraliśmy, to jest najważniejsze, super robotę zrobili juniorzy i dla nich też ukłony. Ja teraz muszę dać sobie solidnego kopa w d..ę! – zakończył Niemiec.
0 komentarzy