Los zdecydowanie nie oszczędza Mateusza Poltaszewskiego. Gnieźnieński multi-sportowiec wczoraj znów doznał kontuzji, nie wiadomo jeszcze jak poważnej.
Hokeista Stelli, a od niedawna także futsalista KS-u, nie może na dłużej uwolnić się od urazów na boisku. Po serii poważnych kontuzji kolana, wczoraj podczas meczu Superligi hokeja halowego przy Sportowej, ponownie zszedł z boiska w asyście kolegów. Co się wydarzyło?
Do końca meczu Stella – Politechnika zostało już bardzo niewiele. Mecz był nerwowy, bo przy remisie 2-2, w halowym hokeju wystarczy kilka sekund i ułamek dobrej sytuacji, by padła bramka. W zamieszaniu pod własnym polem karnym Poltaszewski upadł, a na niego spadł jeden z rywali. Od razu widać było, że doszło do czegoś poważnego, bo zawodnik leżąc, złapał się za głowę i nie wstawał z boiska przez dłuższą chwilę. Zrobił to dopiero w objęciach kolegów z zespołu. – Nie wiem co w tej chwili jest. Wiem, że niewiele brakowało, a noga byłaby złamana. W ostatniej chwili odsunąłem ją, bo tak byłoby chyba po wszystkim – mówił nam już po meczu. Jak tylko dowiemy się więcej, napiszemy niezwłocznie.
Dodajmy, że Mateusz Poltaszewski jest nie tylko ważnym ogniwem Stelli, ale od kilku miesięcy także futsalowego KS-u. W ten weekend zagrał w obu ekipach – w piątek pojawił się także w Pułtusku, strzelając gola w wygranym wyjazdowym meczu. Gdyby go zabrakło, będzie to powazna strata dla już mocno osłabionej Stelli i walczącego o odbudowanie ligowej pozycji KS.
0 komentarzy