Nie milkną echa fatalnego wypadku z udziałem m.in Tai’a Woffindena. Brytyjczyk walczy o zdrowie na odziale intensywnej terapii, żużlowi działacze z kolei, punktują krytyczne rozwiązania w czarnym sporcie.
Trzykrotny mistrz świata jest już po wielogodzinnej operacji, spowodowanej wypadkiem w sparingu w Krośnie. Szczegółów nie znamy, wiadomo jednak, że zawodnik ma szereg złamań, jest wentylowany mechanicznie i pozostaje w śpiączce.
Zdanie o wypadku i jego konsekwencjach z udziałem trzech zawodników, zabrał w mediach społecznościowych gnieźnianin i menedżer Stali, Adrian Gomólski. – W tym czasie zróbmy coś pożytecznego, coś co może w końcu skieruje uwagę władz żużla na problem podnoszących się band! Bo taka prawda! Czy znowu kolejny nasz człowiek musi tracić zdrowie? Czy musimy o tym wszystkim głośno mówić, a nawet krzyczeć, żebyście zwrócili na ten problem uwagę? Temat niestety wraca ciągle jak bumerang przy „okazji” każdej poważnej kontuzji zawodników wynikającej właśnie z podnoszenia się band! Jak tylko opada z niej kurz, temat znika. Bądźmy ludźmi! Zdrowie i bezpieczeństwo ponad wszystko.
To nie pierwsza sytuacja, która spowodowała poważne urazy u zawodników, w ten sam sposób. Pamiętamy podobny przykry incydent w Gnieznie, gdy uniesiona pneumatyczna banda spowodowała okropną kontuzję uda Jarosława Hampela. Według Gomólskiego, dość jest dyskusji na ten temat w środowisku. – Są gotowe projekty, które leżą już dziesięć lat! Trąbiliśmy wszyscy o tym już wiele razy, a wy się z tym strasznie ociągacie, a co gorsze nawet nie próbujecie popchnąć tematu dalej. Czas najwyższy coś z tym zrobić i zareagować!
fot. Sandra Rejzner
0 komentarzy