Bastian Pedersen nie rozwinął na razie skrzydeł w zespole Startu Gniezno. Nie miał zresztą na to zbyt wielu szans i z tego powodu po raz pierwszy nie krył swojej delikatnej frustracji.
Po meczu sparingowym przy Wrzesińskiej, wszyscy już widzieli w osobie młodego Duńczyka pewny punkt gnieźnieńskiego zespołu. Pedersen zaprezentował się w nim wyśmienicie, ale wiedział, że w lidze czeka na niego plastron z numerem 8. Na swoją szansę musiał więc czekać i mimo, że ją dostał, nie wykorzystał w 100%.
W Opolu dotknął na „dzień dobry” taśmę, a w Gnieźnie spotkała go inna sytuacja. – Wyjechałem do biegu, gdy warunki diametralnie się zmieniły. Było przede wszystkim ślisko i pomimo, że wystartowałem dobrze, przekręcało mi koło. Nie popełniłem błędu, bo normalnie tam powinienem pojechać, ale nie byłem w stanie ocenić na tym etapie meczu, że tor na wyjściu z łuku był fatalny. Nie miałem już takiej prędkości, bo nie jesteś w stanie idealnie się wstrzelić w 11 biegu – mówił nam.
Pedersen chciałby więc jak najszybciej wskoczyć do składu od początku i nie kryje już tego. – Jak mam dać temu zespołowi więcej, nie mogę jechać raz, czy dwa razy w meczu. Muszę jeździć dużo częściej, bo moje doświadczenie nie jest jeszcze tak duże. Czekam cierpliwie na swoją szansę – dodaje.
Jak nieoficjalnie wiemy, zawodnik dostanie taką szansę prawdopodobnie już w Daugavpils. Czy tym razem ją wykorzysta?
0 komentarzy