Jest pierwsza bramka tej wiosny w wykonaniu Mieszka, ale i ona wiosny nie uczyniła. Gnieźnianie przegrali kolejne spotkanie w grupie spadkowej III ligi (gr.2) z Sokołem Kleczew 1-3.
Nie było dziś niczego, czego byśmy nie znali z poprzednich spotkań. Mieszkowcy starali się, jednak jeśli rozgrywali piłkę to tylko przez chwilę na własnej połowie, jeśli strzelali to głównie na wiwat i jeśli próbowali się organizować to robili w tempie wojsk zmechanizowanych. Znów zaczęliśmy z animuszem, ale wystarczył moment, byśmy stracili pierwszego gola, choć w tym przypadku sprawiliśmy prezent gościom. Piłkę stracił tuż przed bramką Dawid Urbaniak, więc użytek z prezentu zrobił Dominik Chromiński otwierając wynik meczu. 12 minut później znów nie popisała się obrona i po podaniu ze skrzydła, ten sam gracz prostym strzałem ulokował piłkę w siatce. Gnieźnianie nie sprawili już do przerwy większych problemów przyjezdnym, a jedynym ofensywnym akcentem był strzał wysoko ponad poprzeczkę Piskuły.
Dużo lepiej rozpoczęła się druga odsłona spotkania. Gospodarze z animuszem ruszyli do ataku i najpierw dwukrotnie strzelaliśmy w idealnej okazji na bramkę zaliczając m.in słupek, jednak po chwili uczynił to Jakub Hofmann trafiając ponad wysuniętym bramkarzem. Kontaktowy gol był naszym pierwszym od ośmiu spotkań! 7 listopada ostatni raz cieszyliśmy się ze strzelonej bramki i była to jedna z najdłuższych serii w historii w naszym wykonaniu. Nie był to jednak sygnał do zmasowanych ataków, bo biało-niebiescy nie stworzyli sobie już więcej tak groźnych okazji. Uczynili to z kolei kleczewianie, którzy w 62 minucie podwyższyli na 3-1, a autorem gola był Ciarkowski, który w polu karnym widowiskowo zwiódł kilku naszych graczy i ustalił wynik spotkania.
Mieszko Gniezno – Sokół Kleczew 1-3 (0-2)
Bramka dla Mieszka: Hofmann 47′
0 komentarzy