Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Lipno - Mieszko 2-2
Mieszko - Leszno 2-0

Żużel

Stal - Unia T. 49-41
Start - ....
Start - .....

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Zagłębie 25-34
Oleśnicą - Szczypiorniak 30-25
Piotrcovia - MKS 28-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
TAF - KS 5-6
KS - Bojano 4-1

Zaskoczył siebie i wszystkich rywali. „Wogóle tego nie zakładałem”

To spełnienie moich najskrytszych marzeń, na dodatek w rocznicę zdobycia przeze mnie Mistrzostwa Polski Juniorów – mówił nam po decydującym biegu Łukasz Łaniecki, nowy Indywidualny Mistrz Polski w speedrowerze. Gnieźnianin sprawił wczoraj przy Parkowej ogromną niespodziankę, zostawiając w pokonanym polu wielkich faworytów do tytułu. 

Łzy szczęścia pojawiły się u Łukasza Łanieckiego jeszcze w trakcie decydującego o złocie biegu. To, że gnieźnianin już się w nim znalazł było wielką niespodzianką, równie niespodziewanie potoczyły się jego dalsze losy. Zawodnik Aseko Orła przegrał start, jednak los postanowił wyciągnąć do niego pomocną dłoń. A dokładniej jego rywale. Łaniecki wykorzystując walkę dwóch rywali pod bandą, wcisnął się przy krawężniku, nie oddając już prowadzenia. A że rywale wyglądali jeszcze przez chwilę tak, jakby w ogóle zapomnieli o obecności naszego zawodnika w finale i dalej walczyli między sobą, gnieźnianinowi nie pozostało nic, jak wykorzystać taką szansę. Na trzecim okrążeniu mógł już świętować swój wielki sukces, bo wiedział, że tytułu nikt mu nie odbierze. Właśnie wtedy można było dostrzec pierwsze wzruszenie na jego twarzy.

Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl: Wielkie gratulacje. Sprawiłeś sobie i kibicom wielką i chyba niespodziewaną radość. 

Łukasz Łaniecki/Aseko Orzeł: Dziękuję bardzo. To rzeczywiście spełnienie moich najskrytszych marzeń, tym bardziej, że w ubiegłym tygodniu udało nam się zadebiutować wspólnie z synem w Ekstralidze w jednym biegu. A dziś udało się zdobyć coś, czego tak naprawdę nie zakładałem i nie obstawiałem. Do tego mogę w ten cudowny sposób uczcić moją małą rocznicę, bo mija właśnie 20 lat, od kiedy stałem na najwyższym stopniu podium Mistrzostw Polski Juniorów.

Spojrzałem na twoją twarz bodajże na trzecim kółku i zauważyłem, że zacząłeś się już wtedy „rozklejać” ze szczęścia

Nie będę tego nawet ukrywał. Rzeczywiście na trzecim okrążeniu emocje już wzięły górę i przegrałem z uczuciami. Ale wygrałem na torze, a to było najważniejsze.

Jakbyś opisał całe zawody? Na początku rywalizacji nikt by na ciebie pewnie złamanego grosza nie postawił, bo rywale cisnęli niesamowicie

Miałem trochę szczęścia w początkowej fazie. Pierwszy wyścig mi zupełnie nie wyszedł, bo przyjechałem trzeci, w drugim wykorzystałem zamieszanie, w trzecim również, a w dwóch ostatnich wykorzystałem atut krawężnika. Takie systematyczne zbieranie punktów przyniosło efekt, bo nie brylowałem jakoś specjalnie. Ale na tym to polega. Nie wygrywa ten kto jedzie efektownie, a efektywnie. 

I w finale też wykazałeś się największym sprytem, a do tego dostałeś od rywali szansę jakiej nie wypuszcza się z rąk. 

Nie oszukujmy się, ale tak było. Śmieję się, że szczęście sprzyja lepszym, ale też pecha miałem na starcie, bo przekręciło mi koło. Chłopaki to wykorzystali, zamknęli mnie, ale na drugim łuku popełnili duży błąd zostawiając otwartą „bramę”, z której byłoby grzech nie skorzystać. Jeszcze na przeciwległej prostej widziałem, że ciągle zajmowali się sobą, więc już czułem, że dowiozę to zwycięstwo.

Jestem pod wrażeniem obrazków już po decydującym biegu. Nie zauważyłem żadnych animozji, złości, smutku ze strony przegranych. Mimo ogromnych emocji, rywale wyglądali tak, jakby cieszyli się z twojego zwycięstwa.  

Bo znamy się niemal jak łyse konie. Startujemy razem już naprawdę długo i świetnie się znamy, szanujemy i doceniamy.

A jak wczoraj ktoś by ciebie klepnął w plecy i zażartował – jutro będziesz numerem „1” w Polsce. Zaśmiałbyś się, czy potraktował to jako dobrą przepowiednię?

Wziąłbym to w ciemno (śmiech). Ale już na poważnie, to jeszcze miesiąc temu nawet nie zakładałem, że ja tu w ogóle wystartuję. Po tym złym początku sezonu szanse były małe, ale dla tych dzieciaków, kibiców, warto się pokazać, nawet mimo lat na karku. Miałem oczywiście jakiś cel minimum, którym był awans do finałowych zawodów, więc dziś startowałem z czystą głową. Powiedziałem sobie – co ma być to będzie. Może to jest jakaś metoda na sukces? Nie wiem.

Ponad 20 lat na rowerze to masa ścigania. Nie znudziło się jeszcze tobie?

To rzeczywiście kawałek życia na torze. Mam same wspaniałe wspomnienia, wspaniałych kolegów, a do tego mogę pokazywać małym dzieciakom i zaszczepiania im miłości do speedrowera

Ten trudny covid-owy rok w speedrowerze gnieźnieńskim zapowiada się fantastycznie. Tytułów wam już nikt nie odbierze, a do tego wspaniale radzicie sobie w lidze.

Mimo, że pandemia pokrzyżowała na plany, bo i ja miałem długie wejście w sezon, to zaczyna wyglądać to dobrze. Mamy super atmosferę, super obiekt i czujemy tą dobrą energię płynącą od wielu osób.

Myślisz, że możesz rok zakończyć w podwójnej koronie? Jakie macie szanse na tytuł?

Po to jeździmy aby wygrywać. Nie ma co kalkulować niczego innego, jak tylko to, że możemy być numerem jeden. Mimo, że ciągle to jest sport amatorski, to dzięki działaczom wygląda to już naprawdę profesjonalnie. Są sponsorzy, kibice, a my to widzimy i na każdym treningu, czy zawodach łamiemy szprychy i jedziemy na nastawieniem na wygraną. Ale dalej to jest tylko sport, raz się wygrywa, raz się przegrywa. Ale skromny nie będę i powiem krótko – celujemy w złoto. 

Nowy tor będzie według ciebie impulsem dla młodzieży, aby spróbować sił w speedrowerze?

Mam taką nadzieję, bo nasza średnia wieku rośnie. Czekamy na młodzież, ale cieszymy się, że już nowy narybek rośnie. My im pomagamy i będziemy pomagać, a nasze sukcesy w tych Mistrzostwach Polski – mój, Mikołaja Menza, Łukasza Kokotta, pomogą im podjąć decyzję. 

Wiesz, że w sporcie jest takie powiedzenie – „bij mistrza”. Musisz się liczyć z tym, że rywale będą się na ciebie motywować podwójnie

Już to raz przerabiałem 20 lat temu, więc muszę sobie to uczucie przypomnieć (śmiech) Nie boję się jednak. Będziemy się bawić dalej.

Dziękuję za rozmowę

31 sierpnia 2020 | 16:28

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *