Nie udało się wyrwać choć punktu mistrzom Polski. Dziś wieczorem hokeiści Startu 1954 przegrali minimalnie z Pomorzaninem Toruń 5-6 w halowej Superlidze. O zwycięstwie gości zadecydowały detale.
Niesamowite emocje towarzyszyły dzisiejszemu spotkaniu mistrza Polski i Startu Gniezno. Dawno nie widzieliśmy tylu boiskowych spięć i kontrowersji, bo mecz był na przysłowiowym „styku” przez 60 minut. Do nerwów na boisku przyczynili się też niestety sędziowie, bo ich kilka decyzji, było delikatnie mówiąc „kontrowersyjnych”.
Wynik meczu otworzyli goście, którzy w 3 minucie trafili po uderzeniu Krystiana Makowskiego. Start atakował i dopiero po 8 minutach udało nam się wyrównać po zespołowej akcji i uderzeniu Macieja Wejerowskiego. NIe minęło 180 sekund i znów goście objęli prowadzenie po celnym pchnięciu Krystiana Sudoła, jednak tym razem to my błyskawicznie odpowiedzieliśmy bo po krótkim rogu bramkę zapisał na swoje konto Jarzyński. Pierwszy raz startowcy objęli prowadzenie w 20 minucie gdy tym razem sprytem w półkolu strzałowym wykazał się Maksymilian Pawlak i mieliśmy 3-2. Przed przerwą moment dekoncentracji jeszcze wykorzystali torunianie i po trafieniu w 28 minucie Sebastiana Sellnera, oba zespoły zeszły do szatni na remis.
Tuż po przerwie oba zespoły miały swoje 200 procentowe okazje. Najpierw Gracjan Jarzynski nie trafił mając tylko bramkarza przed sobą, a w rewanżu goście posłali piłeczkę tuż obok słupka w sytuacji sam na sam.
Trzecia kwarta była najlepszą w naszym wykonaniu i to w niej startowy ponownie wyszli na prowadzenie w 37 minucie, gdy z lewego skrzydła huknął nie do obrony Gracjan Jarzyński i było 4-3. Kolejne minuty to była już zmasowana husaria czerwono-czarnych, którzy najpierw nie wykorzystali rzutu karnego (A.Brożek), a po chwili spudłowali minimalnie po kolejnym krótkim rogu. Na boisku zagotowało się tuż przed końcem trzeciej kwarty, gdy Pomorzanin zdobył bramkę, ale sędzia odgwizdała, że piłka gracza asystującego wyszła za końcową linię. Goście nie mogli pogodzić się z tą decyzję i ostentacyjnie wybiegli na boisko nawet gracze rezerwowi.
Pomorzaninowi udało się jednak złamać naszą obronę i to dwukrotnie w odstępie jednej minuty. Najpierw cudownie uderzył Makowski i piłka wylądowała tuż pod poprzeczką, a po chwili Sudoł wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie 5-4. Gdy w 54 minucie na 6-4 podwyższył Sebastian Sellner, sytuacja zrobiła się bardzo zła. Trener Startu wprowadził wprawdzie w ostatnich fragmentach dodatkowego zawodnika w pole, jednak goście wybronili korzystny dla siebie rezultat i minimalnie wygrali całe spotkanie.
UKH Start 1954 Gniezno – Pomorzanin Toruń 5-6
Bramki dla Startu: Jarzyński 15’, 40’, 54’, Wejerowski 11’, Pawlak 20’
0 komentarzy