Hokejowej laski nie chce na razie porzucić, ale na pewien czas, zdecydował się założyć także futsalowe obuwie. Mateusz Poltaszewski zadebiutował w niedzielę przed gnieźnieńska publicznością, w koszulce KS-u Gniezno. Dlaczego wrócił do piłki w wydaniu ligowym?
Tej postaci, nie trzeba kibicom sportu w pierwszej stolicy specjalnie przedstawiać. Mateusz Poltaszewski od lat biega po boiskach, najpierw z piłką u nogi w barwach Opału, a w ostatnich latach z hokejową laską u boku. Obie dyscypliny kocha do tego stopnia, że na propozycję gry od prezesa i trenera KS-u Gniezno, nie był w stanie odmówić. W końcu. Bo próbowali go skusić do gry już trzy lata temu.
Debiut w Gnieźnie, w niedzielnym pucharowym meczu nie był zadaniem łatwym, bo gnieźnianie mierzyli się z 9. drużyną Fogo Futsal Ekstraklasy – Red Devils Pniewy. Przegrali, zaś sam Poltaszewski udowodnił, że nie zapomniał jak operuje się futbolówką. Co go skłoniło do powrotu na ligowe futsalowe boisko? – Od dziecka siedzi mi w głowie piłka – mówi naszemu portalowi. – Propozycje miałem już dawno, bodajże od trzech lat byłem podpytywany czy nie chcę wejść do drużyny. Musiał przyjść jednak ten moment, w którym stwierdziłem, że „wiosenki” mi uciekają i jeśli nie teraz, to kiedy? Jak mam możliwość połączyć grę w hokeja, z piłką, to czemu chłopakom nie pomóc? Hokej jest oczywiście dla mnie priorytetem, jednak mam duży sentyment do piłki.
Jak zatem ocenia swój pierwszy występ ligowy przed tygodniem na wyjeździe i niedzielny pucharowy? Jakie plany wiąże z futsalem? – Jak na pierwsze takie spotkania, to chyba nie jest najgorzej. Z Pułtuska wywieźliśmy trzy punkty, ale w pucharach to już była solidna nauka. Pograliśmy, powalczyliśmy, oczywiście priorytetem jest liga, a dla mnie to cały czas jest przetarcie. Co dalej będzie, tego na razie nie wiem. Przede wszystkim musi pozwolić zdrowie. Na razie nie mam żadnych dalekosiężnych planów i bardziej żyję każdym kolejnym meczem. Nic nikomu nie będę obiecywał, na razie jestem i będę w KS-ie i jeśli nie będzie mi to kolidowało z hokejem, to klub może na mnie liczyć – kończy gracz Stelli i KS-u.
fot. Dominika Patrzek
0 komentarzy