Koronawirus torpeduje jedną dyscyplinę po drugiej. Znikają na jakiś czas rozgrywki, wydarzenia, eventy, sypie się cały sportowy kalendarz w stopniu jeszcze nigdy nie widzianym. Nie wiadomo, czy o tej sytuacji będziemy kiedyś opowiadać wnukom, wiadomo natomiast, że gehennę dziś przechodzą wszyscy. Sportowcy, trenerzy i działacze stoją w rozkroku, nie bardzo wiedząc co robić i jak do tej sytuacji podejść. Sytuacja jest tak nieprzewidywalna, że pojawiają się głosy, iż możemy nie obejrzeć w tym roku na żywo w ogóle naszej ukochanej dyscpliny jaką jest żużel! Kosmos? W tej bezprecedensowej sytuacji postanowiliśmy przyjrzeć się jednak innej dyscyplinie, a właściwie wydarzeniu, wokół którego zrobił się spory szum. Chodzi o Bieg Europejski i temu przed czym dziś stanęli jej organizatorzy
Andrzej Krzyścin (na zdj. pod tekstem) to żywa legenda gnieźnieńskich biegów. Człowiek tak zakręcony na tym punkcie, że sporą część dnia w zasadzie mógłby tylko o tym rozmawiać. Wraz z grupą osób, każdego roku organizują w Gnieźnie flagowe imprezy, którymi już dziś możemy szczycić się w całym kraju. Za kilkanaście dni mieli mieć już wszystkie dopięte, by tysiące osób znów mogły stanąć na starcie Biegu Europejskiego. Pierwszej dużej imprezy w tym roku w naszym mieście, a w kolejce czekają jeszcze Bieg Lechitów i Bieg Niepodległości.
Od kilku dni zamiast zbierać kolejne pozwolenia, powołali niemal sztab kryzysowy, by zastanowić się co dalej robić. Imprezę z 16 kwietnia trzeba było odwołać, więc rozgrzała się skrzynka mailowa. „Wszystkich, którzy bombardują nas zapytaniami (oraz żądaniami) o zwrot pieniędzy za pakiety prosimy o odrobinę cierpliwości. Naprawdę chcemy zrobić wszystko, żeby wszystkich zadowolić, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że wszystkich zadowolić się nie da…Dajcie Nam trochę czasu…” – to treść, którą opublikowali na swoim fanpage’u organizatorzy BE. Do tego doszły wpisy, których nawet nie sposób skomentować, jak choćby ten: „Bo w *uja grać to trzeba umić”
Tutaj zadać sobie trzeba podstawowe pytanie: Co siedzi w głowie osób, które próbują znaleźć tutaj drugie dno? Dalej już cisną się na usta tylko niecenzuralne teksty. Wszyscy odpowiedzialni za imprezę ze spokojem jednak podchodzą do całego zamieszania, tłumacząc za pośrednictwem naszego portalu i prosząc o rozsądek. – Przede wszystkim chcemy podejść do tego po ludzku – mówi nam A.Krzyścin. – Marzy nam się żeby każdy mógł wystartować w naszej imprezie, choć nie jest to łatwe z uwagi na przeładowany kalendarz. Przyjęliśmy nową datę 20. czerwca i mamy cichą nadzieję, że i ona nie wypadnie. To jest optymalna data z uwagi na to, że będziemy miec do dyspozycji wolontariuszy i nie „nadziejemy” się na wakacje. Poźniej już jest wrzesień i organizacyjnie nie jesteśmy w stanie połączyć BE z Biegiem Lechitów. Październik w ogóle nam odpada z uwagi na mnóstwo imprez, które już zostały przeniesione na ten miesiąc. Zakładając pozytywny wariant pobiegniemy więc w czerwcu. Podkreślam – nikt nie musi się przepisywać na nowy termin, każdy także otrzyma pakiet startowy będący pamiątką z imprezy.
Ale gnieźnieńscy działacze postanowili w tej sytuacji pójść o krok dalej. Jak zdradza nam po raz pierwszy Krzyścin, każdy będzie mógł wykorzystać wpisowe w jeszcze jeden sposób. – Postanowilismy właśnie, że zrobimy coś, co chyba nikt jeszcze nie zrobił. Będzie można przenieść opłatę startową na inną naszą imprezę: Bieg Lechitów, lub Bieg Niepodległości. Jest więc sporo opcji i możliwości. Na więcej pytań dziś już nie odpowiemy, więc prosimy o cierpliwość. Nie jest powiedziane, że w krytycznej sytuacji nie będziemy musieli odwołać i Biegu Lechitów. Może zabrzmi to nawet nieładnie, ale dziś mamy wszyscy myslę inne zmartwienia, a nie wpisowe. Popatrzmy co się dzieje na świecie i nie dajmy się zwariować z uwagi na wpisowe. To jest bolesne dla wszystkich i każdy przeżywa to na swój sposób. Przed nami ogromny wysiłek, by wszystko pozamykać od nowa. Ktoś kto nie zetknął się z organizacją jakiejkolwiek imprezy nie wie, ile rzeczy trzeba zrobić, by do czegoś takiego mogło dojść. Grafik nam się rozsypał. Wierzę przy tym, że spotkamy się z rozsądkiem osób, a nie z hejterskimi wpisami.
Aż wierzyć się nie chce, ale są osoby, które uważają, że na tych dramatycznych okolicznościach ktoś chce się dorobić! Ktoś, czyli organizatorzy z Gniezna. Biegacze zarzucają im nieuczciwość i Bóg wie jeszcze co. – Pojawiają się różne komentarze, niektórzy nie przebierają w słowach nazywając nas złodziejami. Jeszcze inni uważają, że chcemy się dorobić na tej sytuacji – mówi dalej z przykrością A.Krzyścin. – Krótko i na temat tłumaczę. Jeżeli bieg byłby odwołany pół roku temu, to koszty byłyby minimalne i nie byłoby o czym mówić. Teraz sytuacja jest diametralnie inna i kosztów jest duzo. Tłumaczę to tym którzy nie wiedzą. Prowizje przy wpisowym już na pczątku pobiera od nas firma Datasport. Dalej jest to ogromna promocja imprezy, koszulki startowe, medale, więc nie ma szans, by mówić o zwrocie środków za bieg. Inaczej wywróciłoby nas to finansowo na łopatki. Co mają począć w takiej sytuacji organizatorzy duzych eventów w Polsce i na świecie? Musieliby ogłosić bankructwo – kończy gnieźnieński działacz.
0 komentarzy