To był debiut marzenie dla Romana Solarka, który po rezygnacji Roberta Popka, niespodziewanie przejął stery pierwszego trenera. Pierwsza w historii wygrana w Kobierzycach była dla niego najlepszym prezentem, a dla zespołu wielkim „oddechem” po trudnych starciach. W pierwszym wywiadzie po objęciu drużyny, szkoleniowec „Pszczół” opowiedział nam o ogromnych emocjach jakie towarzyszą mu do dziś.
– Jest to dla mnie bardzo stresująca sytuacja i żyję do teraz w wielkich emocjach. Ostatni mecz ciągle nie rozładował tego napięcia, że to ja jestem teraz pierwszym trenerem – zdradził nam Roman Solarek. Pomimo tego, że od dawna tworzył duet z Robertem Popkiem, nie wiedział do samego końca o planach pierwszego trenera. Sytuacja zaskoczyła go tak samo, jak wszystkich dookoła. – Dla wszystkich było to zaskoczenie, bo nic nie wskazywało, że Robert podejmie taką decyzję i zrezygnuje. Sytuacja musiała osiągnąć apogeum i podjął ją z dnia na dzień. Oczywiście bardzo żałuję, że tak się stało, ale na szczęście wszyscy możemy na niego liczyć, nigdzie nie uciekł, jest z boku zespołu – słyszymy.
Wyjazd do Kobierzyc był więc debiutem dla Solarka, który z MKS-em jest od wielu lat. Rzucony został od razu na głęboką wodę, bo mało kto liczył, że z tego wyjazdu wróci z tarczą. Wbrew wielu ostatnim przeciwnościom, gnieźnianki zagrały fantastycznie, fundując prezent sobie i nowemu-staremu trenerowi. – Bardzo się cieszę, że mogłem trochę pomóc dziewczynom, a my wszyscy możemy trochę odbić się od dna. Delikatną nadzieję wprawdzie miałem jeszcze przed meczem, bo zauważyłem, że cały zespół trochę się „nakręcił” tym ostatnim zamieszaniem i dodatkowo cała podróż dała mi impuls, że one chcą tam wygrać. Moim zadaniem było je delikatnie wspomóc, bo same się piekielnie zmotywowały. Denerowałem się jedynie, aby nie przeoczyć jakiejś zmiany, żeby czegoś nie zepsuć, ale na szczęście ten mecz ułożył się doskonale. Styl jaki zaprezentowaliśmy tam, nie podlegał dyskusji. Obrona była fenomenalna, bramka pomagała, każdej należą się wielkie brawa.
Jaką misję do wykonania dostał nowy sternik? Jak dodaje, zarząd nie wywiera na nim presji wyniku, aby mógł w spokoju dokończyć ten sezon. – Zarząd postawił sprawę jasno – co będzie, to będzie, bo jesteśmy w trudnej sytuacji spowodowanej chociażby kontuzjami. Do tego sytuacja związana z Robertem. Co będzie wyżej niż szóste miejsce, to będzie nasz plus. Najgorsze teraz byłoby jeszcze pompowanie i presja na wynik, bo mi osobiście więcej motywacji nie potrzeba. Emocje są we mnie nawet dziś i dodam, że jeszcze nie dostosowałem się do tej nowej sytuacji. Nigdy w sporcie seniorskim nie byłem pierwszym trenerem i pewnych rzeczy muszę się jeszcze douczyć, bo do tej pory nie musiałem. Mam tutaj na myśli pewną stanowczość, bo na pewno będę musiał jej nie raz użyć – zakończył R.Solarek.
Najbliższa okazja do „debiutu” w nowej roli, przed własną publicznością już w najbliższy piątek. MKS podejmie FunFloor Lublin. Zapraszamy!
0 komentarzy