MKS znów zafundował kibicom jazdę rollecosterem, walcząc o triumf z Hiszpankami w 1/8 Pucharu EHF, do ostatniej sekundy. Znów zadecydowała jedna bramka!
Pierwsza część miała swoje dwa oblicza – pierwsze, w którym nie mogliśmy znaleźć sposobu na złamanie rywalek i drugie, w których znaleźliśmy w końcu kod do odszyfrowania Hiszpanek. Przez 25 minut to Valladolid wydawał się mieć lepsze recepty, na wyszukiwanie drogi do bramki. Choć minimalnie, to cały czas utrzymywał niewielką przewagę, którą MKS starał się niwelować. Przełamanie przyszło dopiero w ostatnich kilku minutach, gdy rywalki popełniły kilka błędów w ataku, a my napędzeni szaleńczym dopingiem trybun, zaczęliśmy zaliczać gola za golem. Wisienką na torcie było trafienie Nurskiej z rzutu wolnego już po regulaminowym czasie. Takie bramki wpadają niezwykle rzadko, gdy szczelny mur zasłania niemal całą bramkę, ale i na to ma recepty armata z Gniezna. Huknęła z odchylenia w prawy dolny róg i był to 19 gol, przy 14 Hiszpanek. Fenomenalna końcówka!
Druga część zaczęła się niemrawo z obu stron, MKS obijał bramkarkę przez kilka minut, rywalki zdobyły tylko jednego gola i ciągle mieliśmy kilkubramkową przewagę. W ataku dalej jednak mieliśmy problemy, w 40.minucie nasza przewaga stopniała do dwóch bramek i zrobiło się nerwowo. Taka sytuacja było już do końca. MKS prowadził dwoma – trzema trafieniami i i nie mógł docisnąć mocniej, bo Balonmano mocno stał w obronie, solidnie wyglądał w ataku i na minutę przed końcem przegrywał tylko jednym golem, a po chwili mieliśmy remis. Czas Roberta Popka nic nie wniósł, bo Aula po chwili rzuciła ostatnią bramkę na 34-33, a po niej zawyła syrena końcowa…
Warto odnotować, że w bramce dziś sporo minut zagrała Alina Ruda zastępująca kontuzjowaną Darię Konieczną. Zaprezentowała się bardzo przyzwoicie.
MKS Urbis Gniezno – Aula Balonmano Valladolid 33-34 (19-14)
0 komentarzy