Niesamowite widowisko zafundowały dziś w ostatnim meczu Superligi w tym roku, szczypiornistki MKS i FunFloor Lublin. Kibice na stojąco oglądali ostatnie fragmenty.
Pierwsza połowa w wykonaniu gospodyń była ofensywnym majstersztykiem. Gnieźnianki postawiły twarde warunki faworytkom, rzadko się myliły i przez cały czas minimalnie prowadziły. Nurska, Cygan i Hartmann sprawiały najwięcej problemów defensywie Lublina, z kolei po drugiej stronie nie do zatrzymania momentami były prawie dwumetrowa węgierska rozgrywająca, Szimonetta Planeta i niska, ale niezwykle dynamiczna reprezentantka Chorwacji, Stela Posavec. Pierwszą część ostatecznie wygraliśmy 16-15, druga nie zaczęła się już tak dobrze.
Rywalki mocno rozpoczęły, my trzykrotnie pomyliliśmy się w ataku i FunFloor wyszedł pierwszy raz na trzybramkowe prowadzenie. W 41. minucie dodatkowo spotkał nas pech w postaci kontuzji Darii Koniecznej i zrobiło się nerwowo. „Pszczoły” nie pozwoliły mimo to na rozwinięcie skrzydeł lubliniankom. Mecz znów nabrał rumieńców i oscylował wokół remisu, gdy FunFloor prowadził dwoma trafieniami, zgubiły nas długie podania. Trzykrotnie chcieliśmy minąć szybko obronę długimi wyrzutami z bramki i za każdym razem traciliśmy piłkę. Do tego spudłowaliśmy rzut karny na w najważniejszym momencie, po chwili kolejny raz pomyliliśmy się w tym elemencie i Lublin minimalnie wygrał 34-32
0 komentarzy