– Nie ma obaw, przyjeżdżamy – mówi specjalnie dla naszego portalu Tomasz Proszowski, menedżer Unii Tarnów. Mamy komentarz do publikacji, która dziś rano ukazała się w internecie (szczegóły TUTAJ)
„Nikt z nikim nie rozmawia„, „Finał może się nie odbyć„. Między innymi takie określenia padły w materiale, który opublikowaliśmy dziś rano, a który był pokłosiem publikacji portalu speedwaynews.pl. Problemy finansowe Unii Tarnów miały się tak nawarstwić, że rewanżowy mecz finałowy, miał zawisnąć na włosku. Jak jest w istocie? Fakty postanowiliśmy ustalić u źródła, czyli u menedżera „Jaskółek”.
Tomasz Proszowski ma dobre informacje dla wszystkich, którzy chcą sportowego rozstrzygnięcia na torze, dwóch najlepszych ekip KLŻ. Menedżer Unii za naszym pośrednictwem uspokaja, że groźba walkowera nie istnieje, a zespół w swym najsilniejszym składzie, zjawi się w niedzielę w Gnieźnie. – My się do was normalnie szykujemy – słyszymy. – Na tą chwilę przyjeżdżamy pełnym składem i trochę już mnie bawią insynuacje, że nie pojedziemy gdzieś, nie pojedziemy pełnym składem, słyszę to od miesięcy. Do tej pory jechaliśmy i pojedziemy normalnie. Jak się wchodzi do finału, to trzeba zrobić wszystko, aby go wygrać. Nie przyjeżdżamy kalkulować, bronić czegoś, chcemy to wygrać, aby nie pozostawić wątpliwości. Chcę osobiście, aby wszystko rozstrzygnęło się w walce, aby kibice przeżyli coś wspaniałego, niech to zawodnicy decydują, a nie jakieś chore sytuacje. Byłem 19 lat sędzią, za dużo widziałem i spodziewam się, że czka nas świetny mecz bez podtekstów.
Proszowski uważa, że Start podobnie jak jego klub w pierwszym spotkaniu, będzie miał spory handicap – idealną pogodę. Brak obaw o opady, to duży atut w tak ważnych meczach. – Tydzień temu Start byłby w o wiele gorszym położeniu, nie mógłby w pełni przygotować się do meczu, tym razem jest inaczej. Będą to powtarzalne warunki idealne do treningu i do przełożenia się na mecz, a my musimy się przeciwstawić. Mam nadzieję, że nasi zawodnicy będą zdrowi do mojej dyspozycji na koniec tygodnia, bo taki Timo Lahti ma aż trzy mecze – finał ligi szwedzkiej, finał ligi duńskiej i SEC. Jest tego bardzo dużo, mam nadzieję, że nie będzie zmęczony. Na pewno nie możemy dostać takiego „strzała” od początku jak dostał np. Toruń w Lublinie. To Start musi się głowić i gonić , bo inaczej zrobi się nerwowo – kończy Proszowski.
Wielki finał Start Gniezno – Unia Tarnów, w najbliższą niedzielę, o 17.00 przy Wrzesińskiej
0 komentarzy