Jeśli cuda się zdarzają, to tylko w żużlu! Kevin Fajfer wsiadł dziś na motocykl, zaledwie kilka dni po odniesieniu kontuzji.
Jeden kamień właśnie spadł z serc kibiców, którzy przejmowali się losem najlepszego polskiego seniora Startu. Kevin Fajfer i jego otoczenie dokonali niemal niemożliwego i dziś dopołudnia, zawodnik już kręcił kółka przy Wrzesińskiej. – Nie jest źle, choć idealnie także nie – mówił na gorąco. Efekt jest jednak taki, że zawodnik odbył dziś trening i dał jasny sygnał sztabowi szkoleniowemu, że mogą na niego liczyć już w Opolu!
– Kolejny raz okazało się, że żużlowcy to ludzie z innej gliny. Cieszę sie, że mamy Kevina w składzie na niedzielny mecz w Opolu, bo to ważne ogniwo naszej drużyny. Bardzo dziękuję Norbertowi Synorackiemu za opiekę nad naszymi kontuzjowanymi zawodnikami, oraz Joli Dolacińskiej. Trzymajcie kciuki za czerwono-czarnych w Opolu – mówi nam dyrektor klubu, Radosław Majewski.
Trzeba jednak być precyzyjnym i dodać, że swój duży wkład, w powrót do „akceptowalnej” sprawności ma także medycyna. Bez np. ogromnych dawek lasera, Fajfer nie byłby w stanie zrobić takiego postępu, w tak krótkim czasie, dodaje fizjoterapeuta Norbert Synoracki. – Dużo popracowaliśmy w ciągu tygodnia. Rehabilitacja plus laser, to wszystko dało efekt jaki dziś widzimy. Na szczęście w żużlu zawodnik nie musi za dużo machać ręką, bo wtedy problem by był. On musi utrzymać kierownicę i z tym nie powinno być większego problemu. Gdyby taka kontuzja zdarzyła się np. piłkarce ręcznej, nie byłoby żadnych szans na normalną grę. Tutaj dodatkowo zawodnika „znieczuli” adrenalina, której jest niesamowita ilość w czasie biegu – kończy Synoracki.
Powrót Kevina Fajfera jest najlepszą informacją, jaką dziś mogliśmy otrzymać, ale co z innymi? Dziś na treningu bardzo dobrze prezentował się Nagel, który szybko „uczy” się toru w Gnieźnie, sporo pracował też Kacper Gomólski. Sprzętowo wsparł go także Kevin Fajfer, który użyczył mu jednego ze swoich motocykli. Czy przyniesie to efekt w Opolu, przekonamy się wkrótce.
0 komentarzy