Dziewczyna ma 10 lat, a już ponad połowę swojego życia bawi się i gra z rakietą w ręku. Wszystko z pozoru wydaje się idealne, jednak ta historia ma pozasportowy wątek. Wśród młodych sportowców takich przypadków jest pewnie więcej, jednak akurat tym konkretnym przykładem, chcemy pokazać, z czym nierzadko mierzą się rodzice uzdolnionych dzieci.
Nie od dziś wiadomo, że to gwiazdy każdej dyscypliny wywierają duży wpływ na najmłodszych i to one przyciągają do gry i treningów. W Polsce pewnie co druga dziewczynka trenująca tenis chciałaby być Igą Świątek, czy wcześniej Agnieszką Radwańską. Nie wszystkim będzie to jednak dane, bo droga do sukcesu jest w „białym sporcie”, wyjątkowo długa, kręta i… kosztowna. Jak bardzo, udowodnimy w tym artykule, na jednym konkretnym przykładzie młodej gnieźnianki.
Dla Julki Dzięcioł wyprawa na kort tenisowy to nie obowiązek, a przyjemność i wielka radość. Zawodniczka Gnieźnieńskiej Akademii Tenisowej, mimo że ma dopiero 10 lat, od kilku reprezentuje klub z pierwszej stolicy Polski i to nie tylko na „domowym” podwórku ale i na arenach ogólnopolskich. Gnieźnianka już w wieku nieco ponad pięciu lat trafiła do nowo powstałej grupy tenisowej utworzonej przez trenera i założyciela GAT Jakuba Sawę. Motywowana jest przez rodziców, dla których tenis jest całym światem i którzy od kilkunastu już lat z powodzeniem rywalizują w tej dyscyplinie na poziomie amatorskim. To oni zabierają ją na różne turnieje, zaczynając od „domowych” poprzez te organizowane w naszym województwie, a ostatnio goszcząc nawet na zawodach organizowanych w woj. śląskim. Są one oczywiście wisienką na torcie i nie zawsze udaje się wracać z nich zwycięsko, ale Julka na swoim koncie mimo młodego wieku ma już kilka bardzo znaczących sukcesów. W swoim domowym kąciku posiada już kilkadziesiąt medali, oraz kilkanaście pucharów za zwycięstwa bądź miejsca na podium w turniejach ogólnopolskich organizowanych przez Polski Związek Tenisowy. Za jeden z najważniejszych uważa zajęcie z zespołem Gnieźnieńskiej Akademi Tenisowej 4. miejsce w POLSCE w jubileuszowej 20-tej już odsłonie TALENTIADY, a kilkanaście dni temu wygrała jej indywidualne wydanie. Pokonała jedne z najzdolniejszych polskich tenisistek, co niezwykle dobrze rokuje na przyszłość.
Zabawa, zabawą, ale już dziś przed rodzicami Julki stoją ogromne wyzwania. Wiedzą, że schody właśnie się zaczynają. – Niestety i w tym sporcie koszty rosną w miarę postępów zawodników. – słyszymy od Żanety Łukasiewicz, mamy małej tenisistki. – Chcesz być w TOPie, musisz intensywniej trenować, doszkalać się na obozach jak i wyznaczać sobie ambitniejsze cele szukając turniejów lepiej obsadzonych zarówno w najdalszych zakątkach kraju jak i w niedługim okresie czasu za granicą. Treningi, sprzęt, obozy, turnieje, za chwilę także fizjoterapeuta, a w przyszłości i psycholog. To są grube tysiące złotych miesięcznie, na które raczej nie będzie nas stać. Na razie jeszcze wszystkimi siłami radzimy sobie z tą sytuacją, ale widzimy już problemy na horyzoncie. Liczymy się z tym, że za chwilę pojawi się grono hejterów, którzy wyleją swoje żale i stwierdzą, że jak ciebie nie stać, to nie trenuj. Jako rodzice chcemy jednak zrobić wszystko co w naszej mocy, aby pomóc realizować córce swoją pasję. Może wśród czytelników portalu znajdą się osoby, bądź instytucje, które bezinteresownie chciałyby wspomóc w miarę swoich możliwości młodą, dobrze rokującą sportsmenkę? Marzymy o tym, aby za kilka lat mogła ona skupić się wyłącznie na aspekcie sportowym – dodaje Ż.Łukasiewicz.
Kontakt z rodzicami Julki można nawiązać mailowo poprzez naszą redakcję: sportowegniezno@gmail.com
0 komentarzy