Ostatni mecz w tym roku gnieźnieńscy futsaliści nie zapiszą na swój plus. Zagrali bardzo ambitnie do samego końca, ale to Futsal Świecie wygrał przy Sportowej 4-5
Mecz lepiej rozpoczęli goście. Ich akcje były groźniejsze, dobrze przechodzili z obrony do ataku, więc pierwsze skrzypce w naszym zespole grał bramkarz Dawid Dymek. Coś drgnęło dopiero od 10. minuty. Najpierw kapitalną sytuację miał Banasik, który z lewego skrzydła trafił w słupek, a po chwili Kadłubowicz niewiele się pomylił.
Gnieźnianie zaczęli grać odważniej, agresywniej, ale licznik bramek otworzyli goście. W 15.minucie faulował Węgrzyn, ładnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Curzek i było 0-1. Po chwili Węgrzyn w najlepszy sposób zrehabilitował się i w polu karnym lekkim strzałem oszukał bramkarza Świecia. Nie minęło 30 sekund i Kadłubowicz nie mógł uwierzyć, że z najbliższej odległości piłka po jego uderzeniu nie wpadła do siatki. Do przerwy ostatecznie był remis. Po niej zaczął się dramat miejscowych.
Gościom wychodziło niemal wszystko, a co gorsza, wszystko wpadało. Straciliśmy w 10. minut cztery bramki i jedyną słuszną decyzją było wycofanie bramkarza. Efekt był już po chwili bo Kijak wpakował w końcu bramkę i było 2-5 na osiem minut przed końcem. Mimo, że strata była dalej spora, to gnieźnianie z każdą minuta wygadali coraz lepiej, a Futsal wyglądał tak, jakby już myślał o końcowym gwizdku. Efekt był taki, że Kijak i Bereźnicki strzelili jeszcze dwie bramki, ale to było dziś wszystko. Szkoda…
Grinbud KS Gniezno – Futsal Świecie 4-5 (1-1)
Bramki dla KS: Kijak 2, Bereźnicki i Węgrzyn
0 komentarzy