Kacper Gomólski będzie od nowego sezonu zdobywać punkty dla Startu. Będzie to powrót do Gniezna po wielu latach, choć tego powrotu mogło nie być, gdyby chciał PSŻ. „Ginger” przyznaje przy okazji, że nie jest to dla niego żadna „zsyłka”
Znamy już sporą część układanki pod tytułem „Start Gniezno 2023” i jednym z jej elementów będzie Kacper Gomólski. Popularny „Ginger” będzie przy Wrzesińskiej chciał się odbudować po przeciętnym sezonie w Poznaniu i ma na to duże szanse. Gdzie, jak nie w Gnieźnie, na torze który doskonale zna, szukać dawnej formy? To w jakim kierunku pójdzie forma gnieźnianina przekonamy się na wiosnę, tymczasem jak czytamy w Tygodniku Żużlowym, zawodnik wcale nie musiał trafić na swoje macierzyste podwórko.
Gomólski nie kryje, że miał ochotę podjąć rękawice na pierwszoligowych torach. – Chciałem zostać, ale klub mnie nie chciał. Tak wyszło. (…) Przyzwyczaiłem się do braku zaufania ze strony PSŻ. Były momenty, kiedy nie czułem się kompletnie potrzebny tej drużynie. Po prostu byłem w niej tylko na papierze. Takie odczucia miałem. Były rozmowy, że gdyby udało się awansować miałem zostać. Ale też przecież przed tym kiedy podpisałem umowę , w klubie był inny trener, a później wszystko się pozmieniało. Wspomniałem o tym, że gdybym dostał szansę pozostania, nie bałbym się walki o skład. Podejmę wyzwanie i na torze walczę sobie prawo jazdy w lidze. Ale widać, że tak jak w tym roku to nikomu nie przeszkadzało, to teraz już tak. teraz to już nie „mój cyrk , nie moje małpy”, niech się w Poznaniu bawią.
Kacper Gomólski jednocześnie przyznaje, że 2.liga nie jest dla niego żadną ujmą. Jej poziom stale się podnosi, bo jeżdżą w niej coraz lepsi zawodnicy. – To nie jest żaden koniec świata. Przecież od kilku sezonów jedzie tu coraz więcej zawodników, którzy przed chwilą startowali nawet w Ekstralidze. Przed tym sezonem już mówiłem, że II liga to nie jest już to samo, co działo się w niej kilka sezów wstecz. To nie jest żadna zsyłka i tam się nie idzie za karę, tylko trzeba solidnie walczyć. Nawet Rune Holta, który był chyba największą gwiazdą, męczył się – kończy nowy zawodnik Startu.
0 komentarzy