Jutro speedrowerzyści Aseko Orła Gniezno zmierzą się z TSŻ Toruń w ramach rozgrywek CS Superligi. W barwach gości ujrzymy byłego lidera „Orłów”, Arka Szymańskiego, który opowiedział nam o emocjach jakie już dziś mu towarzyszą.
To dla niego historia bez precedensu. Choć kilka razy odchodził z Orła, to jeszcze nigdy nie jechał przeciwko swojej macierzystej ekipie. Ten pierwszy raz dla Arka Szymańskiego będzie już jutro, gdy wraz z drużyną TSŻ Toruń przyjedzie do Gniezna na mecz z aktualnym mistrzem Polski. Jak nam mówi, będzie to wyjątkowe spotkanie. – Na pewno będzie to dla mnie coś szczególnego, coś czemu towarzyszyć będzie podenerwowanie. Takie typowe spotkanie o podtekście emocjonalnym, a wszystko zależeć będzie od tego, w która stronę pójdzie rywalizacja. Czy nerwowo będzie postępowała drużyna z Gniezna, czy może nasza ekipa. Na szczęście jest to mecz rundy zasadniczej, więc spotkanie które jeszcze o niczym nie decyduje. Tym bardziej, że cztery drużyny do play-off już w zasadzie są znane. Dla mnie to takie przetarcie przed najważniejszą częścią sezonu, ale na pewno będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Przecież to jest ciągle mój domowy tor, który znam doskonale.
Szymański jest w tym sezonie w niezłej formie, choć zawodnikowi „nie odpuszczają” kontuzje. Stracił przez nie część sezonu. – Jestem w dobrej dyspozycji i na razie skupiam się głównie na ME i wspomnianych play-offach. Ten sezon na razie jednak nie układa się tak, jakbym tego chciał. Co chwilę mnie coś dopada. Najpierw choroba, później problemy z palcem, później kolejna choroba i tak się to ciągnie. Są więc to drobne przerwy, które skutkują tym, że jestem miesiąc za chłopakami w jeździe. Będzie mimo to coraz lepiej, bo czuję się już OK – kończy.
Mecz Aseko Orzeł Gniezno – TSŻ Schoneberger Toruń w niedzielę o 16.00
fot. A.Szymański
0 komentarzy