Peter KIldemand jest zachwycony zmianami, które dzieją się na gnieźnieńskim torze. Duńczyk twierdzi, że dla niego będą to wymarzone warunki, a on sam cieszy się, że zostaje w Gnieźnie na kolejny sezon.
Gdyby nie pechowe kontuzje, „Pająk” mógłby śmiało miniony sezon zaliczyć do udanych. Mimo, że wielu nie wierzyło w sens jego transferu do Gniezna, waleczny Duńczyk udowodnił, że ciągle drzemie w nim potencjał. Jeździł ambitnie, z „zębem”, nie narzekał na warunki torowe, czym przysporzył sobie wielu sympatyków. Wywiązał się w 100% z roli, do jakiej był kontraktowany przy Wrzesińskiej. Nie dziwne, że Start nie zamierzał puszczać go w świat i szybko doszedł do porozumienia w sprawie warunków na kolejny rok. W rozmowie z naszym portalem Kildemand przyznaje, że on także ocenia współpracę z klubem bardzo pozytywnie i cieszy się, że znów włoży czerwono-czarne barwy. – Jestem bardzo zadowolony, że szybko doszedłem do porozumienia z klubem. Wszystko działało tak, jak powinno działać w każdym klubie żużlowym. Nie narzekałem na nic. To był dla mnie wystarczający powód, dla którego nie rozważałem żadnych innych opcji, bo niby po co. Ludzie w klubie także są mi pomocni. Mam tylko jedną nadzieję, że kolejny rok okaże się dla mnie lepszy pod kątem kontuzji. Chciałbym dobrze się wyleczyć i przystąpić do nowych rozgrywek w 100% zdrowym. Marzą mi się play-offy za rok.
Duńczyk cieszy się także ze zdjęć, które mu podesłaliśmy z gnieźnieńskiego toru. Przypomnijmy, że przy Wrzesińskiej trwa prawdziwa rewolucja i po nawiezieniu 300 ton nowej granitowej nawierzchni, oraz kilkudziesięciu ton gliny, warunki mają być zupełnie inne. Zmieni się też co ciekawe kolor owalu, co już wczoraj pokazaliśmy. – Fajnie. To warunki dla mnie idealne i już nie mogę się doczekać przyjazdu – kończy Kildemand.
0 komentarzy