Akademia Mieszka Gniezno bardzo szybko straciła Złotą Gwiazdkę, którą otrzymała od Polskiego Związku Piłki Nożnej pod koniec listopada ubiegłego roku. Szkółka miała dwie kontrole i obie wypadły negatywnie. Co nie zagrało? Porozmawialiśmy o tym z Wojciechem Gąsiorowskim, dyrektorem Akademii Mieszka Gniezno.
– Podchodząc do tematu certyfikacji stwierdziliśmy, że nic nam nie brakuje, by móc startować. Uznaliśmy zatem, że warto spróbować, bo nic człowiek nie traci. Z tego co pamiętam, 30 listopada był odbiór certyfikatów. Do tego czasu udało nam się dzięki sponsorom, zewnętrznym wybudować boisko z oświetleniem dla najmłodszych kategorii aby „rozładować” Strumykową. Regulamin certyfikacji mówi o tym, że są możliwe wizyty monitorujące trenerów monitorów – rozpoczął Gąsiorowski.
Pierwszą kontrolę z PZPN-u Akademia miała tuż przed świętami Bożego Narodzenia. – Dla nas ten termin był trochę dziwny. Nie ma co ukrywać, że zwykle w tygodniu przed świętami mamy raczej sztukowanie zawodników. Ta kontrola była negatywna. Na takiej kontroli weryfikuje się kilka obszarów – m.in. merytoryczne i operacyjne – dodał.
Dla związku najważniejszy jest obszar operacyjny. – Ma on to do siebie, że tam jest 15 zagadnień i każde z nich musi być „na tak”. Jest m.in taki punkt, że wszystkie dzieci muszą być jednolicie ubrane. Obowiązkiem też było to, że wszystkie dzieci, które są w Akademii, muszą być zgłoszone poprzez serwer PZPN-u. Jeżeli na treningu jest chłopiec, którego nie ma w bazie, to z automatu oblany jest obszar operacyjny. Nie jest łatwo zmobilizować do tych zgłoszeń. Przecież nie powiemy dziecku, że nie może wejść na trening, bo nie ma go w bazie – stwierdził szef szkółki Mieszka.
Premierowa kontrola przedstawicieli związku zakończyła się totalnym niepowodzeniem gnieźnian. – Zrobiliśmy więc dużo ruchów w klubie i akademii. Wprowadziliśmy taką samokontrolę. Ciężko nam było jednak zapanować nad tym, żeby wszystkie dzieci było zgłoszone. Po dwudziestu dniach nadszedł czas kolejnej kontroli. Obszar merytoryczny zdaliśmy. Zrobiliśmy progres o około 70 procent. Niestety, obszar operacyjny z automatu przekreśliło nam to, że na treningu był chłopiec, który nie został zgłoszony w bazie – zaznaczył.
Druga weryfikacja odbyła się już po niespełna trzech tygodniach. – To dla nas dziwne, że kontrole były w tak krótkim odstępie czasu. Z tego co wiemy, to w Wielkopolsce niektóre szkółki nie były kontrolowane nawet raz. Uważamy, że to jest mało sprawiedliwe – ocenił Wojciech Gąsiorowski.
Podkreślił też, że na razie nie ma oficjalnej informacji o odebraniu Złotej Gwiazdki. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednak na to, że taka decyzja zostanie podjęta. Regulamin certyfikacji stawia sprawę jasno – są dwie negatywne kontrole, można zapomnieć o wyróżnieniu.
Jeżeli rzeczywiście Złota Gwiazdka zostanie oficjalnie anulowana, to młodzi Mieszkowcy nie odczują z tego tytułu żadnego dyskomfortu. – Dziecko, które jest u nas w klubie, nie odczuje żadnej zmiany. Jeżeli odbiorą nam certyfikację, to zmobilizuje do jeszcze intensywniejszej pracy. To może wyglądać jedynie niekorzystnie pod kątem wizerunkowym. Chcemy spokojnie pracować i nie zwracać uwagi na burzę, która co jakiś czas ma miejsce wokół klubu, bo praca z młodzieżą powinna się cechować spokojem – przyznał.
Mimo wszystko jednak czuć, że działacz jest rozczarowany, że sprawa potoczyła się tak, a nie inaczej. Klub przecież szczycił się Złotą Gwiazdką, uznając to za wielkie osiągnięcie. – Ja to biorę na siebie, bo jestem za to odpowiedzialny. Chciałbym jednak, byśmy ciągle rozwijali naszą akademię, aby ona zaistniała w Wielkopolsce i żeby co jakiś czas nasz wychowanek poszedł na poziom ogólnopolski – podsumował Wojciech Gąsiorowski, dyrektor Akademii Mieszka Gniezno.
0 komentarzy