Królewskim Morsom już nie wystarczają Łazienki i wypady nad morze. Tym razem grupa z Gniezna weszła w weekend na Śnieżkę i to w… samych szortach! Ktoś powie – wariactwo! Nie w tym przypadku. Jak nam relacjonują, momentami było im… za ciepło!
To było najbardziej ekstremalne wyzwanie, jakiego dokonali w swojej krótkiej historii morsujący z Pierwszej Stolicy. Za cel obrali sobie Śnieżkę u podnóża Karpacza, a żeby nie było za łatwo, postanowili wejść na szczyt w samych szortach. Na ten wydawałoby się szaleńczy pomysł zdecydowało się kilkanaście osób z Gniezna i Wrześni. Panie, panowie, młodsi i nieco starsi wchodzili tzw. czarnym szlakiem.
– Każdy z nas chciał sprawdzić swoje możliwości i doznać tej przygody – relacjonuje nam Waldemar Rychert. – Każdy miał również swój indywidualny powód, aby wyruszyć w tą ekstremalną wędrówkę. Pierwszy odcinek był dość stromy. Szliśmy lasem, więc było momentami…za gorąco. Po ok. 1,5h doszliśmy do schroniska Dom Śląski. Słońce przebiło się przez chmury, odsłoniła się piękna panorama Karkonoszy. Po krótkiej chwili ruszyliśmy dalej. Najtrudniejszy, oblodzony odcinek, zajął ok. 30 minut. Walczyliśmy już nie tylko ze zmęczeniem i oblodzonymi kamieniami, ale również z silnym wiatrem. Ostatecznie szczęśliwie dotarliśmy na szczyt Śnieżki.Po zrobieniu kilku zdjęć i pogratulowaniu sobie wspólnego sukcesu, przyszedł czas na powrót. Niestety trafiliśmy na moment, gdy wielka chmura pokryła Śnieżkę i nie pisane nam było delektować się widokami, które rozpościerają się ze szczytu Śnieżki. Część osób schodziła już w ubraniu, a część w takim samym stroju, w którym weszła. Samo zejście było równie ekstremalne, a nawet bardziej niebezpieczne. Pomimo raków, czy nakładek antypoślizgowych na buty, zdarzały się poślizgnięcia. Na szczęście łańcuchy pozwalały na utrzymanie równowagi.
Królewskie Morsy nie byłyby sobą, gdyby nie zanurzyły się przy okazji w wodzie. Taka możliwość nadarzyła się też tutaj.
– Pierwszego dnia całą ekipą poszliśmy wykąpać się w Wodospadzie Podgórnej w Przesiece. Urokliwe miejsce, gdzie w otoczeniu skał i lasu można oddać się zimnej kąpieli. Temperatura wody utrzymuje się tam niezmiennie na poziomie ok. 5st. – kontynuuje szef Królewskich Morsów.
Zastanawiać się można jakie były reakcje innych turystów. Czy widząc roznegliżowanych przybyszy z Gniezna dziwili się, dopytywali o co tutaj chodzi, czy mijali ich bez słowa?
– Reakcje mijanych przez nas ludzi były bardzo pozytywne. Grupa budziła podziw i uśmiech na twarzach tych osób. Często dopytywali się skąd jesteśmy i dlaczego w takim odzieniu idziemy. Dodawaliśmy im również otuchy. Skoro w gatkach weszli, to my ubrani na „cebulkę” też damy radę – kończy Rychert.
Jak się dowiedzieliśmy, gnieźnieńskie morsy już planują powtórkę wejścia na szczyt w jeszcze większej grupie. Ma dojść do niego po nowym roku.
0 komentarzy