Piłka nożna

Mieszko - Ostrovia 5-1
Mieszko - Ostrów 3-2
Mieszko - Śrem 1-3

Żużel

Start - Unia 48-42
Unia - Start 51-38
Start - Kolejarz 53-37

Koszykówka

TS Basket - Konin 92-80
MKK - Zgierz 87-71
Gdańsk - MKK 86-75

Piłka ręczna

Szczypiorniak - Wrocław 31-22
Środa WLkp. - Szczypiorniak 31-33
MKS - Piotrcovia  34- 28

Futsal

KS - Białystok 1-1
Gdańsk - KS 7-5
Dragon - KS 9-2

M. Jabłoński: „Rozbieżność zeznań wśród komisarzy. Chyba nie mamy motocykli na takie tory”

W niedzielę ROW Rybnik zlał na domowym torze Car Gwarant Start Gniezno 68:22. Po tym blamażu porozmawialiśmy z kapitanem czerwono-czarnych, Mirosławem Jabłońskim. Przeczytajcie, jak najbardziej doświadczony zawodnik w talii beniaminka Nice 1. Ligi Żużlowej podsumował to spotkanie.

Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: To był bardzo słaby mecz w waszym wykonaniu. Nikt nie spodziewał się, że przegracie taką różnicą punktów. Jak kapitan Startu skomentuje tę potyczkę z rybniczanami?

Mirosław Jabłoński, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: Porażka z kretesem. Staraliśmy się sprawdzić wszystkie ustawienia, ale kompletnie nic tutaj nie pasowało i nie jechało. Nic nie działało. Chyba nie mamy motocykli na tak przyczepny tor. Na tak przyczepnej nawierzchni nie jeździłem od chyba paru dobrych lat. Troszeczkę będę się kłócił, czy był on do końca przygotowany zgodnie z regulaminem. W Gnieźnie nie pozwalają nam nawet „rysnąć” płotu, a tutaj przy krawężniku mieliśmy beton, a zewnętrzna była bardzo zbronowana. Tor był jednak równy dla wszystkich. Wiemy, co musimy zrobić przed kolejnym wyjazdem. Musimy pojeździć na obcych torach.

Sugerowaliście sędziemu czy komisarzowi, że ten tor nie jest przygotowany zgodnie z regulaminem?

– Mówiliśmy. Komisarz twierdził, że był do walki. Twierdził, że nie musi być wszędzie równo, ale do walki. Co innego mówią komisarze, którzy przyjeżdżają do nas na zawody. Jak mamy lekko „ryśnięty” płot, to każą nam ubijać. Nie ma co ukrywać, że jest rozbieżność zeznań wśród komisarzy, którzy obsługują zawody. Nie ma co. Przegraliśmy z kretesem i tyle.

W waszym przypadku brakowało startów, ale też i walki na trasie…

– Brakowało walki na trasie, bo jeżeli motocykl nie może się odepchnąć, to nie będzie walki. W pierwszym biegu motor coś tam mi się odpychał, to coś pojechałem. Później, jakby odcięło prąd. Walczyć można wtedy, gdy motocykl coś jedzie. To pokazuje, że cała drużyna chyba nie ma motocykli na takie tory. Cała drużyna pojechała słabo. Gdyby wyskoczył jeden z zawodników, choćby Adi Gała, który ma świetny sezon, to wiedzielibyśmy, że coś jest z nami nie tak i mamy źle poprzestawiane w motocyklach. Niestety, cały nasz zespół poległ z kretesem.

Czyli jakie wnioski? Będą dosprzętowienia?

– Tak, czekam za silnikiem, który będzie troszeczkę inny niż wszystkie. Mam nadzieję, że to pomoże. Na pewno najwięcej pomoże nam potrenowanie na mocno, mocno przyczepnych torach przed kolejnymi wyjazdami.

Teraz czeka was kolejny trudny mecz, bo w przyszły weekend zmierzycie się na domowym torze z Wybrzeżem Gdańsk. Z pewnością zrobicie jednak wszystko, by podtrzymać swoją twierdzę.

– Z tego meczu w Rybniku już wyciągnęliśmy wnioski. Trzeba o nim zapomnieć i skupić się na meczach u siebie. Teraz czeka nas trudniejsza część sezonu. Musimy skupić się na tym, co było dla nas priorytetem do tej pory, czyli na wygrywaniu zdecydowanie meczów u siebie. To musimy podtrzymać.

Z tego miejsca chciałbym pozdrowić moją córę, która wylądowała w szpitalu. Natka, trzymaj się i zdrowiej!

Jako redakcja dołączamy się do pozdrowień Mirosława Jabłońskiego i życzymy Nataszy dużo zdrowia!

20 maja 2018 | 21:56

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *