Piłkarze halowi Mieszka Gniezna wciąż nie mogą być pewni utrzymania w gronie pierwszoligowców. Biało-niebiescy mają co prawda sześć „oczek” przewagi nad pierwszą drużyną ze strefy spadkowej, ale obecny dorobek może nie wystarczyć, by grać przez kolejny rok na zapleczu Futsal Ekstraklasy. „Mieszkowcy” muszą eliminować błędy i szukać kolejnych punktów. Trener futsalistów wie, z czym drużyna musi się uporać.
Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: W sobotnim meczu to wy zdobyliście dwie pierwsze bramki, a później zaczęli rozwijać się zawodnicy Teamu Lębork. Gra waszego zespołu wyglądała natomiast coraz słabiej (ostatecznie lęborczanie zwyciężyli 5:3).
Adam Heliasz, trener Mieszka Gniezno (futsal): Początek meczu w naszym wykonaniu był bardzo słaby. Nie graliśmy tego, co zakładaliśmy. Przed spotkaniem wypadł ze składu Marcin Daszczuk – w trakcie rozgrzewki nabawił się urazu kolana. W związku z tym musieliśmy trochę przebudować naszą taktykę. Szkoda tej porażki, bo przecież prowadziliśmy 2:0. Później popełnialiśmy jednak głupie błędy i traciliśmy bramki. Do tego nerwowość w końcówce. Niestety, przegrywamy.
Jakie wnioski? Co trzeba poprawić przed kolejnymi meczami?
– Przede wszystkim obrona. I jeszcze raz obrona. To najbardziej u nas szwankuje. Poza tym troszkę borykamy się z kontuzjami. Z powodu skręcenia kostki wypadł nam też Marcin Marcinkowski. Tym razem kontuzja dotknęła Marcina Daszczuka. Nie wiadomo co to będzie, ale nie zapowiada się ciekawie, bo już po meczu miał opuchnięte kolano. Trenujemy i walczymy o kolejne punkty.
Ponownie mieliście trochę uwag do sędziów. Co było nie tak?
– Pierwsza połowa była bardzo dobra, jeśli chodzi o sędziowanie. Nie można było nic zarzucić. W drugiej połowie, naszym zdaniem, arbitrzy mogli podejmować troszeczkę inne decyzje. Nie można jednak zawsze zwalać winy na sędziów. Trzeba grać swoje i wygrywać. Chociaż czasami praca sędziów powoduje frustracje u zawodników. Tego musimy się wystrzegać. Musimy skupiać się na grze i nie patrzeć na ich pracę.
Posypało się sporo żółtych kartek, a do tego jedna czerwona. Czy to oznacza zawieszenia w kolejnym meczu (z liderem I ligi, Red Devils Chojnice)?
– Na pewno w następnym meczu nie zagra Marcin Greser, który będzie pauzował za cztery żółte kartki. Ja tak samo będę pauzował za czerwoną kartkę. Reszta zawodników będzie do dyspozycji, oczywiście oprócz tych, którzy mają kontuzje.
0 komentarzy