Nawet 9 miesięcy – tyle potrwa rehabilitacja Mikołaja Bereźnickiego. Rozmawialiśmy dziś z futsalistą KS Gniezno, który rozpoczął właśnie żmudną drogę odzyskania sprawności w kontuzjowanej nodze.

Mikołaj Bereźnicki zapomina powoli o przykrej kontuzji, która dopadła go w ostatnich tygodniach. Zerwane więzadła i uszkodzona łąkotka lidera KS-u Gniezno są już zoperowane, jednak przed zawodnikiem długa droga do odzyskania pełnej sprawności. Jak już wiemy, „Miki” szybko nie wróci do gry, bo kontuzja była skomplikowana i nie można jej bagatelizować. Futsalista właśnie rozpoczął rehabilitację lewej nogi, choć kul długo jeszcze nie odrzuci. – Operacja na szczęście się udała, noga wygląda dobrze, mam właśnie świeżo ściągnięte szwy – mówi nam zawodnik. – Zaczynam teraz rehabilitację, jednak kul jeszcze długo nie odstawię na bok. Gdyby tylko było zerwane więzadło, to jeszcze nie byłby taki problem. Niestety była jeszcze uszkodzona łąkotka i trzeba było ją zszyć. Usłyszałem od lekarzy, że muszę nastawić się na 9 miesięcy rehabilitacji, więc w tym roku raczej nie wrócę na parkiet. Fizjoterapeuta jest nieco bardziej optymistyczny, ale dziś jest za wcześnie na dywagacje. Lepiej poczekać nieco dłużej, niż znów być uziemionym na kolejne miesiące. 

„Miki” szybko trafił na stół operacyjny, co pewnie nie udało by się bez akcji na portalu zrzutka.pl. Kibice odpowiedzieli na apel i dorzucili wielką cegłę do szybkiej interwencji w szpitalu. – Wszystko zaczęło się od trenera Adama Heliasza, który dzień po zdarzeniu wyszedł z propozycją. Dziękuję każdemu, kto dołożył swoją cegiełkę, to piękna sprawa. Dla mnie to wielka sprawa, bo nie tylko kosztowała sama operacja, a przecież sporo pochłonie także rehabilitacja. Więc finalnie mój powrót do zdrowia będzie trochę kosztował – kończy Bereźnicki.