Piłka nożna

Mieszko - Huragan 0-3
Victoria - Mieszko 2-0
Mieszko - Leszno 2-0

Żużel

Stal - Unia T. 49-41
Daugavpils - Start - 51-39
Piła - Start 44-46

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Zagłębie 25-34
Mylny - MKS 31-32
MKS - FunFloor 19-32

Futsal

Futbalo - KS 2-3
TAF - KS 5-6
KS - Bojano 4-1

„Jestem już zupełnie wypruty z emocji”

W swojej branży wszedł do absolutnej Champions League. Jest uznaną marką, ufają mu promotorzy i zawodnicy. Arbiter MMA Łukasz Bosacki, bo o nim mowa, jest naszym świątecznym gościem, z którym rozmawialiśmy o tym jak wchodzi się na szczyt, jak z niego nie spaść i ile… zarabia się w sędziowskim raju do którego trafił. Dziś pierwsza część wywiadu.

Organizuje od lat gale Slugfest, uczy młodzież w witkowskim klubie tajników walk w klatce i sędziuje w oktagonie. To ostatnie wychodzi mu już tak dobrze, że zapraszany jest prawie wszędzie – od Rosji, po Emiraty Arabskie. Sędziował w 15 krajach, ostatnio donosiliśmy też, że jako pierwszy Polak w historii poprowadził główną walkę wieczoru organizacji UFC. Jak do tego wszystkiego doszedł, ile wyrzeczeń go to kosztuje i czy finansowo można z tego wyżyć – o to wszystko zapytaliśmy „Bosego”

Hubert Maciejewski/SportoweGniezno.pl: Łukasz, nie masz chyba prawa narzekać zawodowo na to co spotkało cię w tym roku? Pojawiłeś się jako sędzia w świątyni tej dyscypliny, czyli na numerowanej gali UFC w Emiratach. Dokonałeś czegoś, co można porównać chyba do sędziowania podczas piłkarskiego Mundialu. 

Łukasz Bosacki/sędzia MMA: Trochę tak można to opisać. Na pewno każdy kto robi cokolwiek związanego z mieszanymi sztukami walki, dąży aby tam się znaleźć. Naprawdę cieszę się, że udało mi się dojść do takiego etapu, ale trzeba powiedzieć jasno – ja już trochę w tym sporcie jestem i to są lata pracy i wyrzeczeń. Za granicą debiutowałem w 2015 roku galą Fight Night, a teraz była to najważniejsza impreza, numerowana gala UFC. Były to walki o pas, więc coś do czego dążyłem. 

A czujesz się trochę szczęściarzem, czy po prostu jesteś tak dobry w swoim fachu, że zostałeś dostrzeżony? Jak dochodzi się do światowego topu?

Lata pracy na mniejszych imprezach, żeby zostać zauważonym. Trzeba zyskać szacunek zawodników, promotorów, chodzi głównie o to żeby dobrze sędziować i żeby nikomu nie stała się  krzywda. Nie lubię siebie oceniać, bo jestem z reguły mocno krytyczny i staram się wyciagać wnioski z każdej imprezy. Zaliczyłem już imprezy bodajże w 15 krajach, a może i więcej i wydaje mi się, że „jakiś” poziom sędziowski trzymam i staram się tak jak potrafię. Jest generalnie drabinka, która trzeba przejść. Najpierw są mniejsze imprezy, później średnie i na końcu te największe. Mi udało się, że już chyba w drugim roku zacząłem sędziować na gali M1 Global, mocno promowanej. Później były kolejne, a dlaczego trafiłem do UFC, czyli absolutnie największej? Trzeba by zapytać ludzi z UFC. 

Łatwo można spaść z tak wysokiego konia?

Zawsze powtarzam każdemu – jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia walka. To się tyczy zawodnika, trenera i sędziego. Wszystko można zepsuć bardzo szybko, jednak chodzi o to, żeby trzymać pewien poziom, bo błędy zdarzają się każdemu. Są ogromne, które widzi każdy, są małe, które widzą osoby z bliska i te najmniejsze, widoczne dla samych sędziów. Chodzi o to, żeby nie popełniać „wielbłądów”, takich które wypaczają rezultaty. Najlepiej byłoby uczyć się na cudzych błędach, ale tak w życiu to nie wygląda. 

Jest walka, której nie chcesz do dziś pamiętać?

Oczywiście. Sędziuję od 2012 roku i działo się w tym czasie bardzo wiele. N szczęście tych lepszych momentów było nieco więcej (śmiech), niż tych które chcę zapomnieć. Były błędy, które widziało mnóstwo osób, oraz takie, które widziała garstka. Nie mam jednego swojego „ulubionego”, bo każda walka cechuje się czyś innym. Z każdej jednak wyciągam takie same wnioski i mam przemyślenia. Ale przede wszystkim te błędy wiele mi dały w przyszłości, bo wnikliwie je analizowałem na wideo. Można to porównać, do wgrania oprogramowania do komputera i aktualizacji. Sędziowanie to odruchy, które wypracowuje się od lat i nie da się od pierwszego roku funkcjonować jak automat. Dla mnie to nie jest jeszcze żaden szczyt. Chcę się rozwijać, iść ciągle w górę i sędziować najważniejsze światowe imprezy.

Dużo musisz się szkolić, dokształcać, aby czegoś nie przeoczyć?

Tak, zgadza się. Sędziuję dużo walk zawodowych i one odbywają się na zunifikowanych zasadach, ale i one delikatnie się zmieniają. W tym roku choćby zmieniła się definicja zawodnika „parterowego” i to, że nie można go kopnąć w głowę. Są jeszcze inne detale, ale generalnie dąży się do tego, żeby za bardzo już nie ingerować w najważniejsze zapisy. Kiedyś było jak w ruletce. Non stop coś zmieniano, dziś na szczęście te czasy mijają. 

Decyzje arbitra od czasu do czasu wywołują kontrowersje. Szczególnie ci, którzy przegrają i jego obóz mają szereg pretensji, nierzadko do arbitrów. Zdarza się to często?

Takie sytuacje zdarzają się po każdej gali. Niestety. Nawet wtedy, gdy wiesz, że podjąłeś dobrą decyzję i dotyczy to sędziów w środku, jak i punktowych. Ci którzy znają kryteria ocen wiedzą, że nie zrobili nic złego, ale są takie, które zawsze wiedzą „lepiej”. Nie znają do końca zasad, nie mają doświadczenia, próbują oceniać innych. Dochodzi do tego, że oni oceniają bardziej sercem, niż rozumem. Ostatnio nawet śmiałem się, że jestem zupełnie wypruty z emocji i jest mi wszystko jedno, czy wygrywa czerwony czy niebieski, Polak, czy Rosjanin. Totalnie dla mnie nie ma znaczenia. Jeśli walczy Polak o pas UFC, nie robi to na mnie w ogóle wrażenia, nie mam emocji, nie czuję nic! Fani niestety tego nie rozumieją i nasze decyzje są oceniane przez zupełnie inny pryzmat. Tej walki nigdy się nie wygra. 

Jesteś jak to określiłeś „wypruty” z emocji, ale o jedno nazwisko chciałbym zapytać – Jan Błachowicz. To w tej chwili nr.1 w Polsce, mistrz UFC. Ten mistrz zapanuje na dłużej na szczycie?

Oficjalnie nie mogę się wypowiadać w takich kwestiach. Powiem tylko tak: zdobywając pas, Janek posunął polskie MMA o kolejny krok do przodu, a to jaka będzie jego przyszłość, co go czeka, to już nie są kwestie, w których ja nie mogę się wypowiadać. Muszę być neutralny jako sędzia.

Już jutro druga część rozmowy. Będzie kolejnych kilka ciekawostek, m.in o zarobkach w klatce. 

fot. SportoweGniezno.pl, mmarocks.pl

26 grudnia 2020 | 20:25

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *