Piłka nożna

Mieszko - Ostrovia 5-1
Mieszko - Ostrów 3-2
Mieszko - Śrem 1-3

Żużel

Start - Unia 48-42
Unia - Start 51-38
Start - Kolejarz 53-37

Koszykówka

TS Basket - Konin 92-80
MKK - Zgierz 87-71
Gdańsk - MKK 86-75

Piłka ręczna

Szczypiorniak - Wrocław 31-22
Środa WLkp. - Szczypiorniak 31-33
MKS - Piotrcovia  34- 28

Futsal

KS - Białystok 1-1
Gdańsk - KS 7-5
Dragon - KS 9-2

To mogło zakończyć się fatalnie!

Ogromne szczęście w nieszczęściu miał Adrian Gała podczas turnieju o Puchar Nice 1. Ligi Żużlowej. Zawodnik z impetem uderzył o tor i na chwilę stracił przytomność, po zaciętej walce na łokcie z Krystianem Pieszczkiem (Wybrzeże Gdańsk)

To, że Adrian Gała nie odpuszcza nigdy i nikomu wie każdy kibic, który choć trochę zna zawodnika. Tak było i tym razem, choć niektórzy zapytają „Czy nie za dużo ryzyka, jak na tej rangi imprezę?”. Na prostej startowej Gała z Pieszczkiem szczepili się motocyklami pod bandą, w efekcie czego obaj upadli na tor. Wydawało się początkowo, że dużo bardziej poszkodowany wyjdzie z kolizji Gała, jednak zarówno Pieszczek, jak i gnieźnianin ostatecznie zeszli o własnych siłach do parkingu. Jak przekonywał nas zaraz po turnieju, nie ma dla niego znaczenia, czy jedzie w lidze, czy w turnieju indywidualnym. – Rywalizacja to jedno, ale wiecie przecież, że ja lubię dużo jeździć. Wiem, że to już końcówka sezonu, więc zależało mi pojechać do końca, nie odpuszczać i pokazać charakter.

Mało tego! Zawodnik Startu udowodnił, że ambicja go rozsadza do tego stopnia, iż narzekał na ograniczone możliwości w powtórce biegu. – Nie byłem w stanie pojechać na 100%. Mogłem powalczyć z Musielakiem, ale wiedziałem, że nie mam tej siły w ręce, żeby stoczyć walkę na łokcie. Ciężko było mi ją później podnieść do góry – dodaje. A więc może w ogóle powinien on pojawić się na torze, po tak ciężkim wypadku? I tu się okazuje, że początkowo rzeczywiście lekarz nie chciał wyrazić na to zgody, ale prosił usilnie o to sam zawodnik. – Przekonałem panią doktor, że jest OK i pozwoliła mi pojechać, Chociaż nie było o to łatwo. 

Bo trzeba dodać, że sam wypadek nie tylko wyglądał nieciekawie, ale taki w rzeczywistości był. Adrian stracił na chwilę przytomność, lekarze cucili żużlowca i w pierwszej chwili nie wiedział on, skąd znalazł się w tej części toru. Był przekonany, że do upadku doszło na drugim łuku! – W pierwszej chwili zastanawiałem się co ja tutaj robię. Myślałem, że upadliśmy dużo wcześniej – mówił nam. 

Na całe szczęście nic poważnego się nie stało i jak już wiadomo, na strachu i potłuczeniach się skończyło. O sile uderzenia świadczą zdjęcia kasku zawodnika.

23 września 2019 | 19:23

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *