Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Lipno - Mieszko 2-2
Mieszko - Leszno 2-0

Żużel

Stal - Unia T. 49-41
Start - ....
Start - .....

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Zagłębie 25-34
Oleśnicą - Szczypiorniak 30-25
Piotrcovia - MKS 28-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
TAF - KS 5-6
KS - Bojano 4-1

Rafał Młodzikowski – człowiek z innej planety!

Najbliższe dni postanowiliśmy poświęcić wydarzeniom ekstremalnym. Rozpoczynamy materiałem z absolutnie wyjątkowej imprezy, w której wziął udział gnieźnianin – Rafał Młodzikowski. Mowa o HardejSuce, czyli jednym z najtrudniejszych traithlonów w Europie! Będzie ostro!

Rafał Młodzikowski jest pierwszym gnieźnianinem, który ukończył triathlon HardaSuka. A warto o tym pisać, bo HardaSuka to istny Mount Everest dla każdego, kto trenuje triathlon i marzy, by przekroczyć linię mety o własnych siłach. Chodzi przecież o satysfakcję dla każdego, kto kończy ten morderczy wyścig, bo tutaj przegranych nie ma, nie ma też…gratyfikacji. Jest piwo i koszulka finishera!

Sam triathlon to istny koszmar – 5 km pływania w Zalewie Orawskim na Słowacji, 225 km na rowerze wokół Tatr i 55 km biegu samą granią. Najlepsi potrzebują od 21 do 25 godzin żeby wbiec na linie mety, inni niemal czołgają się, by w końcu ją przekroczyć. Od kilku dni mamy i swojego śmiałka, który ukończył te zawody. Ladies and gentleman – przed Państwem Młodzikowski…. Rafał Młodzikowski.

Gratulacje, przyznam że na samą myśl o tych cyfrach, które opisują wyścig mam gęsią skórkę

Dziękuję bardzo. Faktycznie, HardaSuka to jeden z najtrudniejszych triathlonów świata i co do tego nie ma wątpliwości, a i do samego Ironmana nic mu nie brakuje. Powiem więcej – te zawody są znacznie trudniejsze. W tym roku zgłosiło się 79 osób, a 50 zostało wylosowanych bo na tyle pozwala tatrzański Park Narodowy. Do mety natomiast dobiegło 36 osób. Ja dobiegłem jako ostatni sklasyfikowany – dodam z ciekawości. 

Ile Tobie to zajęło?

Limit jest 30 godzin. Zwycięzca miał czas ok 21,5h, mi to zajęło 29h 48min. O najważniejszy laur dodam walczy bardzo wąska liczba osób.

Kiedy zacząłeś myśleć o tej imprezie? Przecież startuje w niej bardzo wąska grupa osób. W pierwszej edycji wzięło udział tylko 5 osób, teraz to dalej niewielka liczba – kilkudziesięciu.

Wszystko zaczęło się w 2015 roku i 1. edycja miała charakter towarzyski i wszyscy startowali bez nagród, po prostu by się sprawdzić. Łącznie przez 5 lat zawody ukończyło nie więcej niż 100 osób. A jak się u mnie zaczęło? Dowiedziałem się o nich z facebooka i zaintrygowała mnie nazwa. A juz na poważnie, gdy zacząłem o tym czytać to wszystko zaczęło być coraz bardziej kuszące. Ja mentalnie przygotowywałem sie do tej imprezy od 4 lat, a realnie treningowo od jesieni ubiegłego roku. 

Szczerze – bałeś się przed samym startem. Bałeś mam na myśli tego że nie dobiegniesz, że gdzieś przeliczysz swoje możliwości

Nie ma nikogo, kto by się nie bał, że nie ukończy bo to sa tak trudne zawody, że ryzyko jest duże. Kiedyś jeden z triathlonowych ikon – Pan Łabus – powiedział, że priorytetem takich zawodów jest ich ukończenie. Dopiero później można myśleć o czasach, bo jest tyle nieprzewidywalnych rzeczy. A ryzyko jest ogromne, gdy mówimy o 5km pływania, nocnej jeździe rowerem (225km) i najtrudniejszym z biegów po górach. 55 km trasy granią Tatr. Ni mówię tu o dystansie, tylko o technice, bo jest to jedna z najtrudniejszych tras. 

Miałeś na trasie jakieś „przygody”?

Nie miałem na szczęście. Dopisała pogoda, a jedyne przygody to trochę błądzenia po szlakach, bo nie wszystkie były dobrze oznaczone. Organizator poza tym zapewnia jedynie jeden posiłek na trasie, a resztę musimy zapewnić sobie sami. Mówię „musimy”, bo towarzyszy nam tzw. support – kilka osób, które pomagają w dozwolony sposób. Na etapie rowerowym wiozą w aucie pożywienie, czy np. robią bufety na trasie. Przy czym nie można karmić zawodników w czasie jazdy, a trzeba się zatrzymać. 

A co było najwiekszym wyzwaniem dla Ciebie?

Myślę, że bieg. Jest on obiektywnie traktowany jako najtrudniejszy element trasy. Pływanie jest etapem na zaliczenie, rower jest etapem monotonnym z niebezpieczeństwami wynikającymi jedynie z jazdy w nocy, a cała skala trudności występuje w w górach. Zaczynamy bieg na ogromnym zmęczeniu i tutaj jest zasadniczy problem. 

Wspomniałeś o supporcie. Możesz kilka zdań o nich powiedzieć, bo mają przecież swój wkład w ten sukces.

Dołożyli sporą cegłę do tego wyczynu. Jestem jednym z członków „Słynni Kenijczycy” i 4 osoby z tego składu, pomagały mi. To jest Aneta, Bartek, Marcin w etapie rowerowym, oraz Rafał na etapie biegowym. Znamy się dobrze, mamy pełne zaufanie do siebie i dlatego ich wybrałem. Trzeba powiedzieć, że samodzielnie nie jest się w stanie ukończyć tej imprezy. Nawigowanie na trasie, karmienie to są niezbędne rzeczy. Na pewnym etapie zawodnik już tylko mechanicznie biegnie, a sterują nim właśnie pozostali (śmiech)

Impreza miała dla Ciebie także wymiar charytatywny.

Tak, ponieważ na etapie przygotowań zrodził się pomysł, by tym startem „ugrać” coś więcej. Postanowiliśmy aby przy okazji pomóc koledze, który jest członkiem naszej grupy biegowej – Damian Julkowski. Wymyśliliśmy zabawę, którą nazwaliśmy zabieranie i dawanie. Polega na tym, że dystans HardejSuki ma 285km i zachęciliśmy wiele osób do śledzenia profilu facebookowym, który powstał na potrzeby biegu o nazwie „Hardo do 40”. (znajdziecie go TUTAJ) Zabawa polegała na tym, by chętni obstawiali stawki za każdy kilometr trasy, który zaliczę. Odzew był duży i na konto zbiórkowe Damiana wpłynęło ponad 10 tys. zł. Chętnie o tym ciągle wspominamy, bo może ktoś ma ochotę wpłacić jakąkolwiek kwotę, już nie w formie zabawy. Link do zbiórki znajdziecie TUTAJ

Trochę przewertowałem materiału na ten temat przed nasza rozmową i natknąłem sie na inne imprezy o których marzą tacy śmiałkowie jak ty – Norseman, Swissman, Celtman – wszystko to zawody dla totalnie niepokornych. Coś z tego jest w planach?

Są takie zawody rzeczywiście, ale to są zawody łatwiejsze (śmiech). Na razie o nich nie myślę, ale może coś przygotujemy w przyszłości. Fajny wydaje się Celtman z uwagi na krajobrazy, ale to jest perspektywa kilku lat. Na razie tylko mniejsze imprezy.

04 lipca 2019 | 20:22

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *