Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Lipno - Mieszko 2-2
Mieszko - Leszno 2-0

Żużel

Stal - Unia T. 49-41
Start - ....
Start - .....

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Zagłębie 25-34
Oleśnicą - Szczypiorniak 30-25
Piotrcovia - MKS 28-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
TAF - KS 5-6
KS - Bojano 4-1

P. Hoeft: „Liderzy zawodzą w kluczowych momentach. Będziemy walczyć do końca!”

Futsaliści KS-u Gniezno znaleźli się w skomplikowanej sytuacji. Są jedenastą siłą pierwszoligowych zmagań i na ten moment są zagrożeni spadkiem. Przed najważniejszymi meczami sezonu porozmawialiśmy z Pawłem Hoeftem, asystentem trenera naszych piłkarzy halowych.

Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: W tym roku nie wygraliście ani jednego meczu. W czym tkwi problem? Jakie są przyczyny tych słabych wyników?

Paweł Hoeft, asystent trenera KS-u Gniezno: Tak jak powiedziałeś, od początku roku nie wygraliśmy meczu. Razem z Adamem (Heliaszem – dop. red.) analizujemy mecze i po każdym rozmawiamy z chłopakami. Pierwsze połowy zazwyczaj albo wygrywamy, albo remisujemy. Problem jest z drugimi połowami, nie wiem czy mentalny, czy może w głowach chłopaków pojawia się jakiś strach. Chłopacy mówią, że sami nie wiedzą, o co chodzi. Ostatnio stwierdziliśmy, że w ogóle nie będziemy schodzić na przerwę. Jak jest dobry wynik, to będziemy zostawać na parkiecie. Jak idziemy do szatni, to gdzieś wszystko się rozmywa i pojawia się problem.

Teraz czeka was wyjazd do Warszawy. Planujecie jakieś specjalne przygotowania? Pierwsza runda pokazała, że ekipie ze stolicy naszego państwa można wyrwać punkty.

Nie chciałbym za dużo się rozwodzić na ten temat, bo po co wyprzedzać przeciwnika i wypowiadać się, jak zagramy w tym spotkaniu. Na pewno dużo zmienimy. Każdy punkt jest ważny i o każdy punkt musimy walczyć. Wiadomo, że wychodzimy, by wygrać, ale może graliśmy za bardzo otwarcie. Tutaj będzie inne nastawienie i podejście taktyczne do meczu.

Jakie nastroje panują w zespole? Wiadomo, że dobrą atmosferę budują zwycięstwa, a tych u was brak…

Ta mentalność jest kłopotem. W meczu ze zgierzanami mieliśmy tego przykład. Do dziesiątej minuty rywale zrobili tylko jedną dobrą akcję. Tak to my byliśmy na ich połowie. Stworzyliśmy 3-4 dogodne sytuacje, ale nie strzeliliśmy z tego. Później padła bramka po rykoszecie, następnie druga z kontry. W tym momencie chłopacy spuścili głowy i w minutę straciliśmy kolejne dwa trafienia. Znowu musieliśmy się otworzyć i byliśmy kontrowani. Co mieliśmy strzelić, to nie strzelaliśmy. Niestety, może brakowało szczęścia, a może umiejętności. We wtorek mieliśmy rozmowę z chłopakami. Powiedzieliśmy wprost, że nie możemy się poddać. Chłopacy też tak powiedzieli. Będziemy grali do ostatniego meczu. Na koniec liga wszystko zweryfikuje. Myślimy o każdym kolejnym meczu. Chcemy ciułać punkty – punkcik po punkciku. Zobaczymy, ile uzbieramy na koniec sezonu.

Nawiązując do kwestii umiejętności – tak sobie myślę, że to przecież nie są zawodnicy, którzy krótko grają w futsal. Większość z nich długo uprawia tę dyscyplinę sportu. Dziwi mnie zatem brak wyników, bo na papierze kadry złej nie macie.

Niby tak. Nie ukrywajmy, że ci liderzy nie do końca udźwignęli ciężar tego swojego obowiązku. W kluczowych momentach zawodzą. To są jednak tylko ludzie. Mogą się mylić i podejmować błędne decyzję. Myślę, że ważne było to, iż w przerwie między rundami odszedł od nas Marcin Marcinkowski. To była taka nasza strzelba, która strzelała najwięcej bramek. Marcin wprowadzał też dobrą atmosferę. Tutaj też może tkwić problem, że nasza kluczowa postać opuściła zespół.

Odszedł Marcin Marcinkowski, ale wrócił Mateusz Jedliński.

Mateusz wrócił, by nam pomóc, żebyśmy się utrzymali. Chwała mu za to, że zdecydował się na taki ruch. On nie grał siedem czy osiem miesięcy. Rywale natomiast przygotowywali się i są w ciągłym treningu. Mateuszowi też jest ciężko. Początek meczu będzie okej, ale z czasem sił może jemu brakować. Musimy jakoś temu zaradzić, a nie rzucać go na głęboką wodę i wymagać, że sam nam wygra mecz czy zrobi jakąś spektakularną akcję i przechyli szalę na naszą korzyść. Ambicji mu na pewno nie brakuje. Niektórzy chłopacy powinni spojrzeć, że przychodzi chłopak, który nie gra w piłkę siedem miesięcy i jest jednym z wyróżniających się zawodników pod względem ambicji i waleczności. Chwała mu za to, że chce pomóc. Sentymentalnie też jest związany z tym klubem. Fajnie, że jest z nami!

W ostatnich meczach mieliście jakieś absencje?

Nie mieliśmy ze sobą Pawła Kaźmierczaka. Niestety, w Kartuzach dostał czerwoną kartkę. To doświadczony zawodnik i na pewno by pomógł. Kartka wyeliminowała go na dwa ważne spotkania. Absencja Pawła gdzieś zadecydowała. Nie mieliśmy kluczowego zawodnika.

Planujecie jakieś wzmocnienia czy będziecie grali tą kadrą do końca sezonu?

Myślę, że to jest kadra, którą będziemy grali do końca sezonu. Wszyscy chłopacy się zdeklarowali, że nie zostawią drużyny i będą walczyć do końca rozgrywek. Mieliśmy jeden pomysł na wzmocnienie, ale niestety, prawdopodobnie on upadł. Gramy tym, co mamy.

Czy wszyscy zawodnicy są zdrowi?

W ostatnim meczu kontuzji nabawił się Mikołaj Bereźnicki. Jeżeli nie wystąpi w najbliższym spotkaniu, to będzie to dla nas duże osłabienie. Jest on bardzo ambitny. Na pewno nie będziemy wariować, by nie narazić go na pogłębienie kontuzji. Na razie odpoczywa. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało.

Widmo spadku mocno zagląda w oczy. Co by było, jeśli nie udałoby się obronić pierwszej ligi? Słyszałem, że chcą powiększyć Futsal Ekstraklasę i może stać się tak, że jedenasta lokata wcale nie będzie oznaczać spadku, ale to jeszcze niepewna kwestia.

To się zmienia z roku na rok. Propozycje są różne. Nieraz przechodzą, nieraz nie. Dla świętego spokoju lepiej wywalczyć sobie utrzymanie punktami niż liczyć na jakieś zmiany regulaminowe. Też słyszałem, że Futsal Ekstraklasa ma być powiększana, ale nie wiem, jak to jest ze spadkami. Na tę chwilę my jesteśmy drużyną do spadku. Musimy się z tego wybronić. Będziemy walczyć. Rozmawialiśmy z chłopakami, czy zostaną z nami, gdyby nie udało się utrzymać pierwszej ligi. Wszyscy chłopacy się zdeklarowali, że zostaną. Myślę, że to też będzie dla nich jakaś bolączka. Po to grają w piłkę, by wygrywać i mają jakieś ambicje. Sądzę, że w razie co będą chcieli jak najszybciej wrócić do pierwszej ligi, bo będą mieli zadrę.

Czyli nie ma obaw, że Gniezno zniknie z futsalowej mapy Polski?

Myślę, że Gniezno ma takie szczęście, że w kwestii futsalu kiedyś bardzo oddaną osobą był pan Mariusz Przybysz. Bardzo mocno w nas to zaszczepił. Drugą osobą, która mocno ciągnie futsal, jest Adam Heliasz. Walczy o tę dyscyplinę i dba o kwestie organizacyjne. Wiemy, jaka była sytuacja. Było połączenie z Mieszkiem. Ja od razu wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł. Tak to się jednak potoczyło. Sytuacja, w jakiej teraz jesteśmy, to pokłosie tego, że czka nam się poprzedni sezon i prostowanie tego przez jeszcze wcześniejszy sezon. Obecnie wychodzimy na prostą pod kątem organizacyjnym. Niestety, w kwestii sportowej, jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

Macie wsparcie kibiców, jak i sponsorów oraz Urzędu Miasta.

Tutaj nie możemy narzekać. Rozmawialiśmy z chłopakami, że chyba nie do końca służy nam ta nowa hala. Przyzwyczajenia ze starej hali wciąż są. Stara hala była dla nas szczęśliwa.

A nowa jest nieszczęśliwa…

Patrząc obligatoryjnie, na tę chwilę to raczej nie. Nie jest tak, że nie chcemy na niej grać, ale gdzieś jakoś…

Ciężko się przestawić?

Nie chcę wypowiadać się za chłopaków, ale może rolę odgrywa tu kwestia przyzwyczajenia. W starej hali ściany były bliżej. Wymiary są jednak takie same. A wracając do kibiców, to zawsze mieli chęć oglądania futsalu. Przychodzą i wspomagają nas nawet wtedy, gdy nie idzie. Miejmy nadzieję, że będą z nami do końca. Nawet wtedy, gdy nie uda nam się utrzymać. Chcemy walczyć.

08 marca 2019 | 14:09

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *