Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Mieszko - Kotwica 2-0
Obra - Mieszko 2-1

Żużel

Stal - Start 57-32
Start - Stal 38-52
Start - Kolejarz 50-40

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Lwów 28-21
MKS - Młyny 27-25
FunFloor - MKS 37-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
Red Devils - KS 7-1
KS - Team 3-1

„Jestem zły na to granie. Pozwalamy przeciwnikowi dobić nas w końcówce” (dwugłos trenerski)

Ogromu emocji dostarczył niedzielny pojedynek Szczypiorniaka Gniezno z SMS ZPRP Gdańsk II. Po zaciętym spotkaniu „Wilki” przegrały z ekipą znad morza 18:22. Pozostaje duży niedosyt, tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że przez większość spotkania to gnieźnianie znajdowali się na prowadzeniu. Co po tej konfrontacji powiedzieli trenerzy obu ekip?

Dariusz Tomaszewski (trener SMS ZPRP Gdańsk II): Cieszymy się na koniec meczu. Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudny mecz. Drużyna gospodarzy przed tym spotkaniem była tylko trzy punkty za nami. Patrząc natomiast na przebieg dotychczas rozegranych spotkań, odniosła zdecydowanie lepsze wyniki od nas – w Wejherowie przegrali trzema bramkami z wiceliderem i tutaj trzema bramkami z liderem z Kwidzyna. My mieliśmy słabsze wyniki z tymi zespołami.

Dodatkowo przyjechaliśmy do Gniezna w innym składzie niż do tej pory. Gramy w różnych składach. Zależy to od tego, czy nasza pierwszoligowa drużyna gra w sobotę, czy w niedzielę. Akurat dziś grali, dlatego tym razem więcej było z nami zawodników z pierwszej klasy.

W pierwszej połowie zrobiliśmy dużo błędów – osiem. W meczach piłki ręcznej robi się tyle przez całe spotkanie. Nie radziliśmy sobie w obronie z Przemysławem Gadeckim. Bardzo dobrze grał rzutowo. Te błędy zaważyły o wyniku pierwszej połowy.

Druga połowa w wykonaniu naszej drużyny była bardzo dobra. Z wyniku -4 wygraliśmy czterema bramkami. Do 45. minuty praktycznie wciąż prowadziła drużyna gospodarzy. Dopiero później wypracowaliśmy jedno- czy dwubramkową przewagą. Takim młodym zawodnikom niełatwo to utrzymać. Za bardzo grają emocjami. Tym razem się udało, nawet to podwyższyli. Z tego się bardzo cieszymy. Za walkę i mądrość w ataku, duże słowa uznania dla nich.

Kamil Hanuszczak (trener KS Szczypiorniak Gniezno): Tak na szybko – przede wszystkim zabrakło konsekwencji w naszym działaniu. Prowadzimy cały mecz i zamiast to doprowadzić do końca, to my oddajemy bezsensowne rzuty i podejmujemy zbyt pochopne decyzje. Sami nakręcaliśmy SMS do zdobywania bramek z kontrataków. Są wybiegani, więc biegali do przodu i dorzucali nam bramki. Zamiast oni, denerwowaliśmy się my, bo malała nasza przewaga. Aż w końcu doprowadzili do remisu. Za chwilę doszły kolejne stracone bramki. Trzeba było się ratować każdy swego. Jestem zły na to granie. To kolejny fajny mecz, na wyrównanym poziomie i zamiast go wygrywać, to my pozwalamy przeciwnikowi nas dobić w końcówce.

Czy można powiedzieć, że rywale was zabiegali?

Nie, absolutnie nie. Po prostu zamiast wykorzystać doświadczenie poszczególnych zawodników i uspokoić grę, gdy mamy przewagę czterech bramek, gdzieś się spieszymy i podejmujemy pochopne decyzje. Rywale nas karcili. Z każdego naszego błędu jechali z kontry i nam dorzucali.

W końcówce można było jeszcze odwrócić losy spotkania, ale zabrakło chyba chłodnych głów…

Można było, ale zrobiliśmy trzy błędy z rzędu. Nagle się robi strata 2-3 bramek i zaczyna się ręka trząść. Później rzucamy prosto w bramkarza, rzuca kontrę i mamy 4 bramki straty. Co z tego, że gramy w ataku, jak oni grają w obronie i dorzucają nam bramki. Taka jest piłka ręczna. Jeżeli nie pobronimy trochę mocniej, to potem musimy się męczyć w ataku. Za dużo dopuszczaliśmy ich do rzutu. Chłopacy są rośli, wysocy, mieli silny rzut. Rzucali z drugiej linii, a my zamiast im pomóc, by trafiali w kotarę, to rzucali bez żadnego kontaktu w bramkę.

19 listopada 2018 | 00:39

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *