Piłka nożna

LKS. - Mieszko 1-2
Lipno - Mieszko 2-2
Mieszko - Leszno 2-0

Żużel

Stal - Unia T. 49-41
Start - ....
Start - .....

Koszykówka

MKK - GAK 92-80
MKK - Boruta 73-64
Tarnovia - MKK 82-67

Piłka ręczna

MKS - Zagłębie 25-34
Oleśnicą - Szczypiorniak 30-25
Piotrcovia - MKS 28-31

Futsal

Wenecja - KS 2-3
TAF - KS 5-6
KS - Bojano 4-1

Drugi kubeł zimnej wody. Tragiczna skuteczność Szczypiorniaka (wywiad)

W sobotę Szczypiorniak Gniezno poniósł największą klęskę w tym sezonie. „Wilki” przegrały w Zalasewie z Liderem Swarzędz aż 20:35. Co po tym spotkaniu powiedział szkoleniowiec gnieźnieńskich szczypiornistów, Kamil Hanuszczak? Zachęcamy do lektury wywiadu!

Mateusz Domański, SportoweGniezno.pl: Trenerze, co można powiedzieć swoim zawodnikom po takim meczu?

Kamil Hanuszczak, trener Szczypiorniaka Gniezno: Wbrew pozorom, można powiedzieć bardzo dużo. Przeprowadziliśmy bardzo męską rozmowę. To już jest drugi mecz, w którym nie gramy tak, jak powinniśmy. Dajemy rywalom możliwość nabrania wiatru w żagle, a oni to wykorzystują. W przypadku gorzowian trafiliśmy na niedoświadczony zespół, bo grało tam mnóstwo młodych zawodników, natomiast w przypadku Lidera Swarzędz mieliśmy do czynienia z doświadczonymi graczami i wykorzystali to. Nie ma co ukrywać, jak się dostaje tyle piłek w „gratisie”, to później wygląda to tak, a nie inaczej.

Spodziewaliście się, że to będzie aż tak trudny pojedynek?

– Uważam, że każdy mecz w tej lidze będzie ciężki. Tak też było i dziś. Mimo że w pierwszej rundzie wygrywaliśmy dziesięcioma bramkami, to te mecze znacznie przechylały się na naszą korzyść dopiero w drugich połowach. To też wynikało z tego, że nie byliśmy znanym zespołem. Teraz wszyscy wiedzą, jak i co gramy. Te spotkania wyglądają zupełnie inaczej.

Dzisiaj nie wychodziło wam praktycznie nic. Kiedy obrona zaczęła działać troszeczkę lepiej, to był kłopot z kończeniem ataków… 

– Skuteczność mieliśmy tragiczną. To trzeba przyznać. Zdobyliśmy tylko dwadzieścia bramek… Zazwyczaj tyle traciliśmy. Dziś rywale rzucili nam aż 35 bramek. To o czymś świadczy. Po pierwsze, nie graliśmy dobrze w obronie, a po drugie nie oddawaliśmy celnych rzutów. Inna sprawa jest też taka, że w bramce rywali stanął doświadczony bramkarz. Bronił poprawnie. My oddawaliśmy bezsensowne rzuty i to było łapane. Nie ma co wymyślać. Jeżeli w całej lidze rzucamy bramkarzom, którzy mają niewielkie doświadczenie, to kiedy przychodzi mierzyć się z bramkarzem z większym doświadczeniem, wówczas te piłki nie wchodzą. Trzeba więcej pomyśleć przy rzutach.

Trzy rzuty karne, zero trafionych. To też coś znaczy.

– Tak, znaczy dużo – tyle, że nie trafiliśmy trzech karnych. To się przekłada na trzy bramki i tyle. Dobra skuteczność bramkarza doprowadziła do takiego wyniku. Do tego dołóżmy naszą słabą obronę i słaby atak… Dobrze, że to się skończyło „tylko” tyloma bramkami, a nie jak w meczu ekstraligowym Pogoni Szczecin z MKS-em Kalisz.

Niewątpliwie można powiedzieć, że ten mecz to dla was kubeł zimnej wody. Jakie wnioski należy wyciągnąć, by nie powtórzyć takiego blamażu?

– To jest już drugi kubeł zimnej wody. Mimo że pierwszy mecz był wygrany (domowe spotkanie ze Stalą Gorzów). Co należy poprawić? Wydaje mi się, że technicznie jesteśmy przygotowani dobrze. Tutaj wchodzi strefa mentalna. Nie da się każdego meczu wygrywać od początku do końca. Zdarzają się takie spotkania, w których na początku ma się wynik 0:10. Charakter zespołu uwidacznia się wtedy, kiedy z takiego rezultatu potrafi się wyjść. My go dzisiaj nie pokazaliśmy. Bardzo żałuję, że nie pokazaliśmy… Wydawało mi się, że w tej drugiej części będziemy w stanie podjąć rękawice, ale niestety, było coraz gorzej.

Można było odnieść wrażenie, że po pierwszej rundzie zarówno kibice, jak i zawodnicy prezentowali optymistyczne nastroje. Po tak dotkliwej klęsce, pojawiły się już pierwsze „hejty” ze strony fanów. Jest im trudno przełknąć gorycz takiej porażki.

– Wydaje mi się, że każdemu jest ciężko przełknąć gorycz porażki. Każdy lubi wygrywać, a gdy przychodzą przegrane, to jest ciężko. Czy zespół jest dobry, czy raczej nie, poznaje się po tym, jak potrafi podnieść się z kolan. Jestem pewien, że mój zespół jest w stanie to uczynić i jeszcze pokaże, jak umie grać. Ewidentnie w meczu z Liderem nie pokazaliśmy charakteru i wydaje mi się, że to jest główny powód tej porażki.

Wiemy już, że do końca sezonu nie będziecie mogli korzystać z Huberta Nowaka. A jak prezentuje się sytuacja Artura Dymkowskiego? Wróci do zespołu?

– Morale na pewno trochę podupadły. Po pierwsze nie mamy Huberta Nowaka, a poza tym przed ostatnim spotkaniem kontuzji doznał Artur Dymkowski. Ma problem ze stawem skokowym. Harmonia, która była w zespole, została trochę zachwiana. Mamy jednak innych wartościowych zawodników. Teraz mają możliwość pokazania swoich umiejętności. Na pewno nie są tak doświadczeni jak Hubert czy Artur, ale musimy sobie jakoś radzić i łatać te luki.

A Artur wróci?

– Do grania na pewno wróci…

W tym sezonie?

– Na pewno do trenowania. A czy do grania? To się okaże. Nie można stawiać jego zdrowia ponad wygranie meczu czy ligi. Ono jest najważniejsze. To tylko sport. Jak wygramy następny mecz, to super, a jak nie, to będzie trzeba wyciągać kolejne wnioski. Spokojnie, Artur będzie grał.

Myślę, że na koniec warto przypomnieć kibicom, że waszym głównym celem na ten sezon nie jest awansowanie do wyższej klasy rozgrywkowej, ale systematyczne podnoszenie umiejętności zawodników.

– Tak, wszyscy kibice myślą o tym, by awansować do II ligi. Oczywiście mamy to z tyłu głowy, że fajnie byłoby uzyskać tę promocję, natomiast to nie jest nasz cel. Chcemy podnosić umiejętności sportowe wszystkich zawodników – tak, by pokazywali na boisku swoją wartość. Jak się uda wygrać ligę i awansować, to będzie dobrze. To nie jest jednak nasz cel, jak już wspomniałeś.

10 marca 2018 | 18:14

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *